Powtórne, potworne narodziny nie-
zbędnego zła
Król Roger podbija europejskie
sceny
A tutaj, śliczny poranek
znów przed ścianą mrozu
Obudź się ze skostnienia, gałązko
na której nie ma
Nawet siwej pajęczyny, bo roztopił ją
drobny ruch
Migotliwych sekund, wciąż mało
muzycznych
* * *
poznaj poznań
bez złych doznań
wymyśl szczecin
coraz lepiej
przejdź przez rzeszów
mimo przeszkód
jednak kraków
to nie zachód
a stolica
wciąż zachwyca;
dalej, oczy swoje zwróć
tam gdzie rośnie miasto łódź
oraz wrocław bydgoszcz gdańsk
wracają do wielkich łask;
odwiedź lublin olsztyn kielce
satysfakcji będzie więcej
gdy dojedziesz do katowic
(jeśliś, obiektywny człowiek)
jeszcze opole białystok
nadzieja że to nie wszystko;
przyznaj się, lub też wyznaj
gdzie twa stara ojcowizna
skromny albo większy skrawek
ziemi pierwszych wyobrażeń;
nie zapominaj, mów
bez zbędnych słów...
Fragment życiorysu
Tobie grozi, mnie oddala
Płótno dnia, odbite w falach
Strona mrozu, struna liścia
Droga krzywa, próba wyjścia:
Powtarzane, z góry dane
Identyfikacje zgrane
Błąd, co błąka się po scenie
Spopielone , od-tlenienie:
Kompozycja, bzdurnie skoczna
Gminna wizja, pod-obłoczna
Rzecz bezżennie, oczywista
Oracz-rogacz, leń-sadysta:
Nic z fabuły, nie zostało
Pękły nici, wyschło ciało
Echo wpadło, w echo ech
A my, na granicy Czech
Kazimierz Hoffman
domyślam się
iż z dnia na dzień
coraz trudniej
żył
z sobą wczorajszym
Hölderlin i Rilke naj-
bliżsi
składacze znaczeń
już dawno
przestali mu podpowiadać;
wolał wsłuchiwać się
w Ursa von Balthasara
i Lévinasa
nie mówiąc
o E. Stein
jego słowa wczesne
Nie szukam przenośni w sprawach,
które same przez się
tworzą jedną nazwę...
dają świadectwo spoistości wizji
nie do podważenia;
od lat
wpatruję się w te błyski
barwy
wyznania
wyzwania
bo mam tyle
ile mi jeszcze zostało
nie ponad
lecz przy
każdej sekundzie
zatrzymanej wokół
woda ze śniegu
śnieg ze starości
ciało bezradne
z chudości kości
możesz odrzucić
co narzucone
albo wymilczeć
pod twą obronę
bo wszystko bardzo
z niczego prawie
zdrowe szczurzątka
chore żurawie
tobie się zdaje
że jednak jesteś
a to cię zjada
niezmienna przestrzeń
nuta skażona
pozornym dźwiękiem
dusza wpisana
w ciało nie-piękne
wojenne ognie
sztuczki taktyczne
nasze istnienie
geometryczne
śnieg lodowaty
upał pustynny
czas coraz bardziej
za wszystko winnych
bolesne plamy
na skórze globu
bo żal pomysłu
i brak sposobu
Z wersów Roberto Juarroza
Zwięzły pion wielo-
znaczności, a więc wertykalny:
Poznawanie-doznawanie
chwil elementarnych:
nowa wrażliwość, zza rilkeańskiego
wybrzeża
Nasze wspomnienia są własnością kogoś,
Kogo zaledwie pamiętamy*
Chwilo, spadająca
twoja treść:
na nasze wygłodniałe rany
* cytat w tłum. K. Rodowskiej