Ewa Klajman-Gomolińska
Królu mój
Skrzydło anioła i skrzydło motyla Wieczność i chwila
W każdy szabat modli się o nas sam Bóg
O nasze przetarte oczy O naszą wolę widzenia
O rozłożone ręce na Jego Święty Deszcz Znaków
Nasze zdrętwiałe od czekania tratwy w przestrzeni pustki
I Jego światła z szabasowych świec uczące Miłości i Prawdy
Nie patrz na mój rumieniec w głosie Na moje spierzchnięte słowa Zawstydzony telefon
Ale nie opuszczaj mnie z całych sił Weź moje ciało i zbaw moją duszę
Stanie się jeszcze i jeszcze raz najjaśniejsza ze wszystkich gwiazd
Pod bramą samego raju Czekaj na mnie A ja się zwinę i dla ciebie otworzę siebie
Na dnie polnego maku w Pucharze Boskim W kielichu naszego zespolenia
Będziemy się kochać pod skrzydłami aniołów
Wrzucimy w ogień nasze samotności Zlutowane złącza życia
Mojego snu ciepłego wybrzeża na poduszce włosów
Osypanych iskrzącym sierpniowym piachem stereo
Uświęć mnie świętością twego ciała Oblecz mój ból wzburzoną krwią twoją i z całych sił
Nie opuszczaj mnie
Całuj tak by objął nas Bóg
Znajdziemy nasz ląd w korze natury W pniu świata W sęku znaku wodnego
I padnie na nas słowo Zbawiciela
By miłość nasza Miłości się podobała Prawdą serc naszych oddanych Prawdzie
Weź moje ciało i zbaw moją duszę
Ty tabunie dzikich białych koni
Zaklętych przebraną nocą w ośnieżonej skale Ja cię uwolnię żarem narowistych myśli
Bo ty jesteś moim panem Ciebie wybrałam spośród wszystkich
I dlatego ustanowię cię królem
Ale nie opuszczaj mnie z całych sił
Włóż we mnie siebie Trwaj we mnie i uciekaj we mnie
Rozrywaj swoje lęki w moich ciepłych udach
Ja ci namaluję wschód i zachód słońca
Na naszej ścianie z palmą wspólnego szczęścia Z krzykiem cyprysu obwieszczającemu światu
Siedem porządków zwanych menorą
I stanie się jeszcze i jeszcze raz najjaśniejsza ze wszystkich gwiazd
Wzbijesz się jak orzeł nad moim rozchylonym czekaniem do twego zbawienia
Cicha kropla Chrystusowej krwi gęsto zaścieli Pod Jego krzyżem ramion naszych Czekam
W milczeniu z Bogiem Nie opuszczaj mnie z całych sił
Jesteś moją chwilą Moją obecnością Moim na zawsze Złoto-srebrnym pyłem
Nieskończoności Szpalerem kosodrzewin świerków i buków
Weź moje ciało i zbaw moją duszę
Siebie odnajdziesz we mnie Ja tobą się stanę
Królu mój.