zima jest moją przestrzenią domową
porą wściekłego na mrozie rozkwitu
fortecą z lodu którą kruszy owoc tą stroną słońca co wrze dla zenitu
choć przyjdą wiosny, lata i jesienie
dnia ni godziny nie będzie gościny
plączą się sączą cienie i promienie
chłoną i płoną gigantyczne młyny
po stronie ognia co wrze dla zenitu
zima jest moją przestrzenią domową
porą wściekłego na mrozie rozkwitu
fortecą z lodu którą kruszy owoc
w fortecy z lodu którą burzy owoc
chłoną i płoną gigantyczne młyny
zima jest moją przestrzenią domową
dnia ni godziny nie będzie gościny
plączą się sączą cienie i strumienie
w fortecy z lodu którą kruszy owoc
choć przyjdą wiosny, lata i jesienie
zima jest moją przestrzenią domową
dnia ni godziny nie będzie gościny
choć idą wiosny, lata i jesienie
chłoną i płoną gigantyczne młyny
plączą się sączą cienie i promienie
w te ciągłe wiosny, lata i jesienie
wara mi tutaj swe wizyty składać!
toczą się brocząc płomieniem kamienie
próg
tego domu
to
wir-palisada
w porze wściekłego na mrozie rozkwitu
chłonąc czas płoną gigantyczne młyny
po stronie słońca co wrze dla zenitu
dnia ni godziny nie będzie gościny!
10 I 2013