Do szmatek
konkurowaliśmy z dziadkiem
Moja lalka ma być piękniejsza
czy sad ustrojony
Najżyźniejszą część ogrodu
poniżej gnojowiska
porastały szczypiona
Przy wiosennym słońcu
dziadek szykował podkładki
a to pod jabłoń
a to śliwę
a to czereśnię
Orzechy włoskie
podpierały już niebo
i trześnie
( później dowiedziałam się
to ptasie czereśnie)
przysmak skrzydlatych śpiewaków
Owoce ze szczepionych drzew
wyrywaliśmy
przed łakomstwem szpaków
Sześć dużych czereśni
ledwie zaspokajało apetyty
Węgierek było i dużo i mało
Do papierówek i słodkich jabłek
(tylko Bóg znał ich nazwę)
rywalizowaliśmy z krowami
Sztetyny smakowały suszone
Ogromne drwole
dawały się przekroić dopiero
na przedwiośniu
wygrzebane spod śniegu
Ponad stuletnie drzewo
wydające te owoce
to pozostałość po dawnej karczmie
o czym świadczył wbity w pień
zardzewiały koniowiąz
Słodyczy gruszek
i śliwek lubosek
szukam do tej pory
Zdawało się
- więcej drzew ogród nie zmieści
A jednak -
to tu to tam
powiewały strzępki tkanin
otulające buły z gliny z plewami
chroniące młode zrazy
Stawałam na palcach
domalowywałam im
chemicznym ołówkiem
roześmiane buzie
i okrągłe zdziwione oczy
by oglądały świat
Deszcze odbierały siłę spojrzeniom
Sad jednak żył
i bardziej dziadka cieszył
Równie piękny był sad
po drugiej stronie drogi
stryka Jędrzeja
Trześnie w nim
miały jeszcze słodsze jagody
i śliwy manastyny
i wiśnie szklonki
a owoce potężnych grusz
w sam raz do suszenia
Także chata Lompartów
otoczona była sadem
i Janików
i jeszcze jednych Mazurów
Za Janikową skałą
rozciągał się Koszelów Sad
Na kilkanaście potężnych wiśni
zjeżdżali się miastowi
podziwiając kolor wielkość i smak
Wywozili pełne kosze
Staję na asfaltowej szosie
Dawnych widoków
które mam tylko w myślach
nie przesłonią płoty i krzaki tui
24 stycznia 2017