mój ojciec
kiedy jeszcze nie był nim
podarował jej korale
błyszczały w słońcu
odbijały się w wodzie
dla mojej matki
która jeszcze nie była matką
korale nie lśniły ponętnie
rzuciła je do wody
która płynęła przez Czapinin
i choć daleko jej do Małoszyc
zdawała się podzielić
matkę i ojca na zawsze
matka rzuciła upominek
dla muzykanta
który miał lepszy dyg i iskrę
ojciec stał się posępny
korale wróciły do tego
z którym poszła do ślubu
muzykę poniósł wiatr
na pracę i poezję dzieci