Mapa moich ran jest
gęsta. Są w niej tylko
cmentarne znaki. Jarzębina
kwitnąca nad grobem
mych rodziców. Nie ma
już grobu mojej siostry
w Orańczycach. Nie ma
już prochów mojej żony
samobójczyni. Na grobach
Jurka Harasymowicza
nigdy nie będę. Dogorywanie
w domu opieki jak
ropiejąca rana. Boisz się
spojrzeć w lustro. Boisz
się każdej godziny.
Zraniony swym losem
grzeszniku bez winy.