Drewniane ściany
drzwi wejściowe pośrodku
sień przedziela dwie sale
kończy się na ciasnym
mieszkanku pani Ludwiki Penkalonki
Sąsiedzi gdy budzili się do obrządków
widzieli z komina dym
i nauczycielkę biegającą po drewno
Gdy była sama
pierwsza i druga klasa
siedziały w jednym
- trzecia w drugim pomieszczeniu
Przebiegała sień w poprzek
by jednym zadać pracę
a drugich przepytać
Czwarta klasa przychodziła po południu
Niewysoka okrągła
szła czasem przez wioskę
wyegzekwować kurę
od rodziców ucznia
uchylającego się od obowiązków
Ale to tylko wtedy
gdy goście mieli być w szkole
Moja babcia pouczała
- Leć w rynke pocałować
łuna staro panna
ale siostra ksiyndza
to tsza
Pani obmacywała fachowo ptaka
- Rosół musi być dobry
goście z samej Warszawy
obiecali piorunochron założyć
- No to tsza po pańsku potraktować
zgadzały się gospodynie
Zakończenie roku szkolnego
zawsze uroczyste
występy dzieci
zabawa z muzykantem
Zazdrościłam bratu
Uczniów po kilku w klasie
dla każdego ról starczyło
Nasz ojciec sprowadzał fotografa
Pan Józef Sitek
z dochodzeniówki na milicji
po kilku kielichach
za składówką na opał
opowiadał o wycinkach drzew
gdzieś za Irtyszem
i tęgich mrozach
Fotografie czarno-białe
do tej pory tchną ciepłem
Kiedy zatrudniono drugą siłę
zorganizowano piąty oddział
Po opuszczeniu krainy szczęścia
w szóstej klasie miastowej szkoły
brat należał do prymusów
14 października 2016 r.