Dostał pisarz dyplom. Zrobił jego zdjęcia
i z ich rozsyłaniem miał pół dnia zajęcia.
Wieczorem już wszystkie możliwe portale
uwieczniały jego epokową galę.
Z powodu lektury licznych gratulacji
dopiero nad ranem zasiadł do kolacji.
Po posiłku zasnął, a gdy się obudził,
wyrażało zachwyt już niewielu ludzi.
Niedosyt aplauzu mocno mu doskwierał,
dorzucił więc filmik, jak dyplom odbierał.
Dodał jeszcze fotki otrzymanych kwiatów,
wymusiwszy kilka kolejnych wiwatów.
Potem opisywał, kto mu dyplom dał,
kto na zdjęciu bokiem, a kto tyłem stał.
Chociaż się naprzykrzał jak sto diabłów w szale,
kolejnych polubień nie przybyło wcale.
Teraz wpadł w depresję: – Nikt mnie nie docenia!
Pięć lat walk o sukces
dla chwilki kadzenia.