Cisza i spokój, to pamiętam i tęsknię do tego.
Lata młodości otworzyły swoje podwoje
i mogłem wrócić do krainy,
która według klechdy czarnoksiężnika,
jest cały czas w nas, drzemiąc w uśpieniu.
Szepty, delikatne jak mżawka osiadły
bezszelestnie na źdźbłach traw.
Trawy nabrzmiałe wonnością i zielonością,
spowite aurą tajemniczości i doczesności,
zastygły, czekając na przebudzenie w moich snach.
Położyły się pokotem na ziemi
wyścielanym moim wspomnieniem – tęsknotą.
Śpiew wiatru poruszającego obłoki,
zakołysał mnie w kołysce przypomnienia,
tak, że uleciałem w przestrzeń
goniąc sam siebie i moje sny.
Zostałem rozpoznany jako intruz,
nie z świata prawdziwych
a ezoterycznych obłoków,
i wspólnotą ich interesów,
odmiennych swą odmiennością od ludzkich,
odsunięty i strącony na ziemię, gdzie sen
stał się dobrem nie dla wszystkich
dostępnym i reglamentowanym.
Obudziłem się nie wiedząc gdzie jestem,
tęskniąc do krainy która istnieje naprawdę,
bo tak mówią klechdy i bajki
a one nie kłamią,
mówiąc prawdę jak dzieci i ich oczy,
w których zaczarowany został lepszy świat.
Gliwice, dnia 20.07.2015 r.