Zawsze mierzyła ludzi meta-miarą:
ile im żaru przybyło za młodu,
ile im żółci ubyło na starość,
ile wylali – w łasce – siódmych potów.
Ludzi mierzyła matczynym spojrzeniem,
źródłem prawiedzy, słodyczy i blasku.
Liczyła blizny, zmarszczki, chore cienie
na zdrowych maskach. Ewek, Lolków, Staszków…
Pani z Ludźmierza nadal w ludziach mierzy
zużycie duszy. Jej wielkość – barwę – smak.
(Nieużywana – jest jak martwy xiężyc,
który nie śpiewa w rozstrzelanych snach).
Pani z Ludźmierza liczy też na ciebie,
uśmiecha się do: Staszków, Lolków, Ewek…
6-7 IV 2016 r.