SZYMON BABUCHOWSKI (r. 1977), śląski poeta i dziennikarz „Gościa Niedzielnego" staje się coraz bardziej utytułowanym autorem. Oto wydał nową książkę poetycką „Rozkład jazdy", która jest dopiero jego czwartym zbiorkiem autorskim, a który być może przyniesie mu kolejną prestiżową nagrodę. Wszak za poprzednie tomiki otrzymał m.in. nagrodę Fundacji Grazella im. Anny Siemieńskiej (2005), Nagrodę im. x. Janusza S. Pasierba (2007) i Małego Feniksa (2009). Wydaje się, że pod względem błyskawicznej kariery wyprzedza go jedynie inne dziecię fortuny – Wojciech Wencel. Bynajmniej, ja tutaj sobie nie dworuję.
Z czym może się kojarzyć tytuł „Rozkład jazdy"? Oczywiście ze słynnym wierszem Tymoteusza Karpowicza, w którym poeta zawarł, pomysłową acz mało ekspresyjną, wizję destrukcji konnych oddziałów, czyli polskiej kawalerii we wrześniu 1939. Lingwistyczny figiel Karpowicza polegał na zadrwieniu ze stereotypowych wyobrażeń, związanych z tytułową formułą. Natomiast Babuchowski, wręcz przeciwnie, odwołuje się właśnie do tych trywialnych, nagminnych, obiegowych skojarzeń. Odwołuje się wprost, na serio, afirmując tradycję. U niego rozkład jazdy jest tym, czym był od wieków i czym być powinien. Autor „Wierszy na wiatr" w notce biograficznej wyznaje, że „lubi jeździć pociągami, wertować przewodniki i oglądać programy podróżnicze" (vide okładka). Aha, podaje również, iż jest młodym żonkosiem. Ma to chyba tłumaczyć obecność pomiędzy wierszami dwóch dużych, czarnobiałych, pozowanych, liryczno-romantycznych fotografii młodej pary. Zatem zdawać by się mogło, że będzie też sporo wierszy dedykowanych nowo poślubionej Muzie o biblijnym imieniu Marta, jakiś poemat o podróży poślubnej oraz duży bukiet erotyków. Fakt, poemat jest, ale o samotnej wyprawie doktora nauk humanistycznych na wyspy brytyjskie. Bogiem a prawdą – i poemat „Anglia" można odczytywać jako… daleką, okrężną drogę poety do jego narzeczonej, żony in spe, wiernej Penelopy, która grzecznie czeka w porcie macierzystym. A utwory stricte miłosne? Mało erotyków tutaj mamy, ale jest też mały erotyk „Rozbieranie" – subtelny, doskonały obrazek, taka zwiewna akwarelka. Pozostając przy tym temacie może warto dodać, że niefortunna przygoda („kto mógł wtedy przewidzieć że moją obrączkę / połknie tydzień po ślubie ocean zaborczy"), jaka spotkała młodego pana, stała się asumptem do napisania interesującego wiersza „Obrączka", będącego poetyckim zaklęciem przeciwko złym myślom, złym znakom, złym zdarzeniom.
Jako się rzekło, Babuchowski lubi podróżować głównie pociągami, ale nie tylko. Kto uwielbia podróże, ten ma zadatki na globtrotera, a kto jest reporterem poczytnego tygodnika, ten będzie miał dodatkowe okazje do zostania wagabundą. Autor już zdaje się postrzegać świat poprzez szkiełko fotograficznego celownika. Często coś opisuje tak, jakby to fotografował lub filmował (por. wiersze: „Podróż", „Katowice", „Lewa strona", „Cmentarz na Sienkiewicza przysypany zimą", „Uciekające domy" etc.). Stąd charakterystyczne wyrażenia: „stacja znika z kadru", „akcja nabiera tempa", „czułe oko kamery", „obraz / zapisany na taśmie", „wszystko w jednej stop-klatce", „na pierwszym planie". I tym podobne. Ponadto lubi opisywać obrazy różnych mistrzów pędzla (wiersze: „Horyzont", „Na pogrzeb", „Anglia"), do czego niektórzy poeci mieli, mają i mieć będą wybujałe ciągotki. Jak to sugerował kiedyś prof. Jacek Łukasiewicz, nie wykluczone, iż w ten sposób przejawia się nieutulona tęsknota pisarzy do bezpośredniej ekspresji vel naocznego oglądu, z jakim mamy do czynienia w malarstwie, rzeźbiarstwie czy fotografii.
Kto dużo podróżuje, tego życie ewoluuje w niekończącą się, wieloetapową, stale ponawianą podróż. Dla podróżnego ważne stają się wszelkie bedekery, środki lokomocji, rozkłady jazdy, zwiedzane i odwiedzane miejsca. Fotografowanie lub filmowanie wybranych atrakcji sukcesywnie przeradza się w sekwencyjne, dynamiczne postrzeganie życia (w ogóle). Trywializując, dzieje się tak na zasadzie nawyku, przyzwyczajenia, praktyki powszedniej. Uogólniając – życie staje się podróżą poprzez kraje, krainy, krajobrazy. I tak w pewnym sensie urzeczywistnia się, niemal dosłownie, filozoficzna wizja Gabriela Marcela, zawarta w dziele „Homo viator". Wiadomo, że w ujęciu francuskiego pisarza człowiek jest po prostu dożywotnim pielgrzymem. Urzeczywistniony walor owego pielgrzymowania lub podróżowania zależy przede wszystkim od tego, jaki wymiar (turystyczny? kulturowy? duchowy?) nadamy naszym wędrówkom. W poezji Szymona Babuchowskiego zaczynają dominować opisy pejzaży zewnętrznych, które nierzadko (z reguły?) zmieniają się w pejzaże wewnętrzne, przeżywane, subiektywne: „uciekające domy widziane z pociągów / pomijane pejzaże niedotknięte stopą / (…) kiedy zamykasz oczy wloką się za tobą / (…) uciekające domy które w sobie niesiesz" (s. 23). Publiczny, oficjalny rozkład jazdy również można przemienić, sprywatyzować, zindywidualizować, czyli jakby oswoić, udomowić, zaczarować. A wtedy stanie się on czymś swojskim, osobistym, wręcz intymnym (vide: „prywatny rozkład jazdy – ode mnie do Ciebie"). Stanie się czymś w rodzaju tajemnego planu osobowych, personalnych, interpersonalnych kontaktów.
Résumé: „Rozkład jazdy" to świetna rzecz do rozkładania (na czynniki pierwsze) dla krytyków i egzegetów, oraz do rozkładania (na konsumpcyjne porcje) dla czytelników w różnych punktach czasoprzestrzeni. Po „Czasie stukających kołatek" (2004) omawiana książka to już drugi zbiorek wierszy Babuchowskiego w czarno-białej serii „Toposu", potwierdzający przynależność autora do sopockiej „rodziny". Zawiera 32 utwory, z których lwia część to strofy pisane trzynastozgłoskowcem uzbrojonym w asonanse. Wyraźnie pobrzmiewają w nich echa liryki Wojciecha Wencla, który od wielu lat pozostaje dla śląskiego poety mistrzem, co się zowie, i guru, co na górze. Nie będę tego rozwijał, bo w moich komentarzach do twórczości Babuchowskiego staje się to już nudne. A tam, gdzie zaczyna wiać nudą, zapala się czerwone światełko, więc pora kończyć…
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Szymon Babuchowski „Rozkład jazdy", Biblioteka TOPOSU, Sopot 2011, ss. 48
- Stanisław Chyczyński
- "Akant" 2012, nr 4
Stanisław Chyczyński - Rzecz do rozkładania
0
0