Podział wieku na dekady ma to do siebie, że będąc w istocie sztucznym i tylko symbolicznym, to jednak w sposób dość znaczny oddziałuje on na psychikę jednostek i społeczeństw, a tym samym moderuje bieg dziejów. Pod koniec dekady czy wieku pojawia się bowiem wyraźna skłonność do globalnych ocen i rekapitulacji, nierzadko przesadnie krytycznych, a w rezultacie ma miejsce mobilizacja do „poprawy” w następnym okresie. O irracjonalnym pobudzeniu oczekiwań i nadziei w okolicach tejże cezury czasowej lepiej już nie wspominać.
Literatura jako wytwór wyjątkowy i spośród sfer kultury najbardziej ludzki (zwierzaki wyją i śpiewają, a także wykonują różne gesty, co zaliczyć można zarówno do teatru jak i plastyki, szczególnie w performancyjnym wydaniu; nie symbolizują jednak swej ekspresji w słowie, a już na pewno pisanym), zdaje się być szczególnie podatna na temporalne oscylacje zmysłów i serc ludzkich.
Pisarze, niczym oracze, wciąż, z wielkim zaangażowaniem i wiarą w sukces, co wiersz, opowiadanie, powieść, dramat usiłują przebudowywać ten świat, a zarazem go uporządkować. Ulegają więc chyba najbardziej psychospołecznej oscylacji dekad i wieków, współkreując tytaniczną mocą swego ducha, a przynajmniej je nazywając i definiując, co ma jednak moc sprawczą, nowe dekady i nowe wieki.
A że rytm ruchu mas ludzkich na kuli ziemskiej (ruch jest jedynie zjawiskiem realnym, także przestrzeń, ale na pewno nie czas, który jest tylko wielkością teoretyczną, wynikającą z zestawienia ruchu i przestrzeni), bliższy jest falom pokoleniowym, te zaś łamią się na fazy życia człowieka, zbliżone do dekad, to najobiektywniejszą miarą czasu, najmniej teoretyczną i symboliczną wydaje się być dekada.
Wiek też ma pewien wpływ na rozwój ludzkości, a tym samym na jej kulturę, lecz ludzie, zazwyczaj żyjący 70-90 lat, swoim umysłem wieku już nie ogarniają, tym bardziej, że większość z nich żyje na przełomie wieków. Nawet gdyby ktoś urodził się 1 stycznia nowego wieku i żył sto lat, to pierwsze dwie dekady swego życia oraz ostatnią, jedną a nawet też dwie, będzie miał zamroczone.
Niemniej w nowożytnej kulturze, w tym w literaturze, wyraźne piętno odcisnęły fin de siecle XIX i XX ze szczególnym signum cywilizacyjnym 11 września 2001 roku.
Reasumując to rozważanie, można zaryzykować stwierdzenie, że dekadowa historia literatury jest najmniej sztucznym zastawieniem faktów, zjawisk i wytworów z siatką temporalną, która z kolei ułatwia orientację w tym gąszczu procesów i wytworów, a tym samym pozwala na owocne i bardziej wiarygodne analizy i syntezy.
Dekadowa historia współczesnej literatury polskiej może być li tylko szkicową próbą poszufladkowania dziejów w temporalne przegródki. Dotyczy ona wieku XX i XXI, w których to, głównie za sprawą rewolucji komunikacyjnej, doszło do zsynchronizowania dekadowego rytmu życia osób ludzkich z dekadowymi przemianami w obrębie grup, społeczności, narodów i całego globu. Po prostu to, co tkwiło w pojedynczym człowieku, stało się udziałem „wszystkich”. Taki jest bowiem efekt medializacji i globalizacji.
Sztuka, będąca w epoce PRL obszarem kulturowego i narodowego przetrwania, w epoce wolnorynkowej została przekształcona w przedmiot luksusu i konsumpcji. Kulturowy przekaz stracił swą doniosłość i krytyczność w dobie wolności słowa. Sztuka straciła zainteresowaną i krytyczną publiczność, a pozyskała „oglądaczy” Kultura została włączona w obszar konsumpcji. Aby się sprzedać, musi błyszczeć, musi bawić. Tak więc znów pojawiła się presja podporządkowania sztuki dominującej ideologii, czyli obecnie konsumizmu. Tym razem presja ta jest wywierana nie odgórnie, a przez społeczeństwo. Utwór musi być miły i dostarczać rozrywki, aby dorównać uwadze, jaką wywołuje reklama komercyjna. Wolność słowa zamienia się w strategię pozyskiwania nabywcy.
No tak, tak jest, ale czy kiedyś też tak nie było? Trubadur wychodzący na ulicę, aby śpiewem swym zarobić na życie, teatr objazdowy – czyż one nie pozostawały pod presją odbiorcy?
No tak, ale wszystko to odbywało się kameralnie, podczas gdy dziś za sprawą mediów, rozgłasza się to na cały świat. Tym więc różni się nasz wiek od poprzednich. Poszerzeniem świadomości, ale nie zmysłów, co powoduje swoiste rozdwojenie człowieka, a w rezultacie drażliwość, nerwowość, znużenie. Widać to zarówno po pisarzach jak i literackiej publiczności. Szerokie horyzonty wiedzy nie przystają do wąskich horyzontów osoby ludzkiej.