Ścieżki wierszy Janusza Orlikowskiego nie prowadzą wcale do raju, jak sugeruje tytuł ostatnio wydanego tomu: „Raj, który widziałem". Skłonności i predyspozycje filozoficzne wyraźnie widoczne w tym zbiorze burzą biblijny obraz raju, owego Edenu, ogrodu rozkoszy, gdzie dusze sprawiedliwych oczekują Sądu Ostatecznego. A może lepsza jest niewiara, że Raju nigdy nie było. Taka sugestia jest bliska Orlikowskiemu, a czy podzieli ją czytelnik? Oto jest hamletowskie omalże pytanie...
Poeta w wierszu „Życzenie" bezradnie zapytuje: dlaczego ziemia nie jest rajem? Nawet Bóg jedyny nie zna odpowiedzi. Raj jest na zawsze utracony. Ogłosił to, jak wiemy w roku 1667 John Milton w swojej epopei „Paradise Lost" /Raj utracony/. Tym artystycznym faktem zamknął ostatecznie całą rajską sprawę. Wspomnieć jeszcze wypada, że istnieje też w literaturze „Raj odzyskany", niejako ciąg dalszy „Raju utraconego". Według koncepcji Miltona ludzkość utraciła Raj, gdyż Adam i Ewa ulegli pokusie Szatana, a odzyskała go, bo Syn Boży oparł się pokusie tegoż Ducha.
Orlikowski nie podaje się tym przepychankom. Wie z pewnością swoje i zamyka utworem, w którym wyraża poetyckie marzenie:
wiersz napisać - taki
by nie było obaw
o raj który widziałem.
Więc ten raj jest? Każdy może go sobie stworzyć. Polska bajka przecież trwa. To jest nasz raj, nasz nadwiślański Eden. Orlikowski ujął to precyzyjnie:
polska bajka która dziwiła świat
gdy Miłosz, Herbert, a może i Różewicz
oraz Gombrowicz który śmiał się solidnie
na-sze nie-bo i piekło.
Janusz Orlikowski, Raj, który widziałem, Instytut Wydawniczy „Świadectwo", Bydgoszcz 2016, ss. 56.