Długo zbierałem całą swoją odwagę, by czytać tę książkę, by o niej pisać. Jej autor jest po drugim zawale. „Wenflony i żywe rusztowania" TADEUSZA WYRWY-KRZYŻAŃSKIEGO to wiersze z drugiej strony życia. Pisze do mnie, że zgubił bezzwrotnie radość życia i tworzenia, że Pan Bóg się na niego złości... Trudno aprobować ten stan, bo Wyrwa-Krzyżański to tytan pracy. W 2008 roku wydał 12 książek! – Rekord! – to mało zawołać. Nikt takiego wyczynu nie dokonał. Mieszkający w Pile poeta jest na swój sposób bohaterski, bezkompromisowy, bo ma odwagę mówić-pisać o najważniejszej sprawie w życiu człowieka w sposób jawny jak nikt. Jest twórcą rzeczpospolitej miłosnej, erotycznej. Zawistny światek literacki oskarża go o erotyzację codzienności. Poeta jest jednak nieuległy. Ciągle stawia żywe rusztowania miłości. Ale są to ciągle rusztowania... Pisze swoją prywatną kamasutrę, osadzając ją w bardzo gorzkich realiach codzienności polskiej, w osobistych bólach i cierpieniach.
Można wiersze z tomu „Wenflony i żywe rusztowania" nazwać pięknymi erotykami, pisane są bowiem przez schorowaną erotyczną duszę. Rzadko czyta się teksty tak autentyczne, na wskroś autobiograficzne i na dodatek jakże bardzo bolesne.
Te wiersze są także – a może przede wszystkim – tragiczne w swej przejmującej ekspresji. Nie można obok nich przejść obojętnie i spokojnie odłożyć na półkę, aby pokrywały się kurzem zapomnienia i pleśnią niechęci. Każdy utwór to przejmujące wyznanie. Konieczny jeden dłuższy przykład:
Tylko nie bierzcie mnie pod włos, nie miejcie
za jednego z tych napaleńców co znają numery
telefoniczne do wszystkich cichodajek, albo
do agencji towarzyskich.
Ja – dalej – mam kobietę bliżej, bo
dalej. Nie ma jej, a jest: żywe rusztowanie - - -
Jak pierwsza cegła z tympanonu – od wejścia
do piekieł, jak ostatnia deska z rusztowania
do nieba.
Kobieta matką mi jest, siostrą i obcym
ciałem – w sercu i oku - - -
perłą bywa – istnienia i zaistnienia w domu,
czyli w macicy życia, a może nawet losu - - -
Kobieta to nie przygoda, kobieta to słońce i
burza, kobieta to udomowiona oto:
pogoda - - - Ta moja choroba jest także
: nią - - -
Twórczość poetycka autora „Münhhausena z ................." nie stara się o koneksje, obce jej są też starania o jakieś poetyckie rodowody, związki czy kontynuacje. Nie ma długów wobec cudotwórców poezji (żeby nie rzec – cudaków-awangardzistów). Jest na wskroś oryginalna, samoistna (jak ruski car samozwaniec!), niepowtarzalna, niepodległa i odważna. Bez naśladowców. Trzeba być urodzonym koneserem, wytrawnym znawcą piękna, by w pełni docenić walory wierszopisania autora „Camery obscura".
Może poeta przesadza, gdy pod presją, przymusem choroby żegna się ze światem, to tak naprawdę wcale nie odchodzi, co najwyżej oddala się, bo jego wiersze zostają.
Prawdziwi mężczyźni niech szczerze powiedzą za poetą:
Kobiecość jest moim Bogiem, kobieta moim
panem; mój Bóg jest
kobietą, jakąś moją – nie – moją matką - - -
To moje cale słabości, a z nich niech jest moja
siła. Jeżeli kłamię to tylko dla
prawdy i żywych rusztowań życia, ale nie – i
użycia.
Więc może to dobrze – siostro – że jesteś moją
niby siostrą - - -
Tadeusz Wyrwa-Krzyżański: Wenflony i żywe rusztowania, Wydawnictwo Książkowe IBIS, Warszawa 2010, ss. 64.
- Emil Biela
- "Akant" 2010, nr 10
Emil Biela - Erotyczna dusza
0
0