Zamordował swojego psychiatrę o bezmyślnych oczach biurokraty, gdyż odmówił mu butelki dobrego słowa, kiszonych ogórków pocieszenia. Jego żołądek odwiedził skurcz niesmaku, jak po spożyciu suplementu obłudnej diety o nazwie „Sto minerałów w cudownej kapsułce” której to stosowanie skonsultuj koniecznie z lekarzem ostatniego kontaktu lub farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża twojemu życiu lub zdrowiu…
Wreszcie jakaś odmiana – pomyślał, gdy krew doktorka cennej grupy „zero” sączyła się na ziemię na złość reklamom na rzecz honorowego krwiodawstwa. „Wszyscy walczą bez honoru o to, co mogą stracić. Ja walczyłem bezinteresownie, bo potraktowali mnie jak bezrozumne bydło. Nic nie straciłem, bo nic nie miałem. Wychowałem się wśród bud, z których gryzący dym idzie ku obojętnemu niebu i wyciska łzy. Odpadający tynk jest moim podskórnym tynkiem rozpadu. Bezdomnym, bezzębnym, bezdusznym, bezszelestnym”.
Nagle poczuł, że jest zwolniony z myślenia i czucia, z odpowiedzialności za losy świata możnych. I nikt nie będzie już z nim grać znaczonymi kartami, tłumacząc mu, że sam jest sobie winny. Błogosławiona na wieki niech będzie doskonałość pustki. Pustynia dobrego smaku. Piaskownica dziecięcej niewinności. Muzyka ciszy w krwioobiegu ziemi…
16.08.2010