Budżet został domkniety
a sprzeciw mieszkanców pasma ciemnych planet
wyeksploatowanych z bogactw – uciszony
W modelu matematycznym wszystko się zgodziło –
lewa strona równania z prawą
a siła dośrodkowa z odśrodkową
Dziurkacze smarkacze
biurowe spinacze nierzeczywistości
futuresy nie dające równowagi i wytchnienia
Teorię strun naciągnięto do granic pęknietego krzyku
antymateria zdrady niewidoczna jest przez czułe teleskopy
szara materia rozpaczy nie rzuca się w oczy
Gwiazdy supernowe – zapadłe kobiety pychy błyszczą jasno
na spiralnym torze kolizyjnym grawitacje zarozumiałych tyrad
czarne dziury chciwości meteory obietnic jak niewidzialne ręki rynku
Kometa znikąd zaplata i rozplata swój złoty warkocz
kusi chłopców uśmiechem palącym oddechem mgławicowych idei
powracających z uporem upiora od nowa
Nowe tereny lęgowe nowe tereny lękowe kolonie nowotworów
żołądki skurczów pierwszych serca skurczów ostatnich
napęczniałe wątroby trucizn śledziony goryczy
Kwazary pulsującego rozdarcia
labirynt tuneli czasoprzestrzennych bez wyjścia
planety oplecione sztucznymi satelitami złudzeń
Dławią i dwoją się generatory mowy dwoinki infekcji
wahadłowce bez wahania przybywają za późno
zimowa zmowa w płatkach milczenia
Biała poświata
opatrunek ukojenia
to kanon w tonacji D-dur Johanna Pachelbela