* * *
Nerwowo szarpię swe modlitwy,
chwalebna Panno ze Szczyrzyca,
Pani podgórskiej krainy i Dziecięcia miłosiernego,
w którym palcami smukłymi jak jaskółki podniebne
zbawienie wskazujesz.
Krztuszę pacierze o Twe pośrednictwo
w pewnej intencji. Mnie dotyczy,
więc wątpię czy może być
czysta do końca.
Ale cud to najczęściej proces
długowieczny: - piorun łaski
uderza
nieskończenie powoli.
Często nie zdąża
zelektryzować sumienia
przed jego śmiercią.
Człowiek
stacza się szybko.
Ty wiesz, Pani,
czy warto mnie podnieść,
abym upadł
na oba kolana,
twarz