Jeden kieliszek.
Jedna filiżanka.
Jedna ja.
Bach
a może Verdi
książka
zeszyt
długopis
papieros.
Nie otwieram drzwi.
Nie odbieram telefonów.
Jestem ze sobą.
I dla siebie.
Lewe oko ślizga się niemrawo
po otwartej książce.
Prawe chwyta nowy wiersz
wychylający się zza firanek.
Bezszelestnie
z wolna nabierając konturów
rozwieczerza się
wieczór...