pamiętam widoki
góry pijane chmurami
spiż z błękitem w uścisku
smugami traw okryte
wieże strażnicze
grzeczne łotry
manowce niezwykłe
to nic że tam nie byłem
pamiętam wszystko
oddechy wiatru
jak lawa gorące
i megatony iskier
w ucieczce przed nocą
gniewne czerwone ptaki
i nic nie mówiłem po prawdzie
z rozpaczy
i nic nie widziałem
ze szczęścia
choć wiele słyszałem
w różanej mgle
krwawiłem
w roztropnej harmonii
szalonej ciszy
chociaż płonąłem
żywą pochodnią
nie śniłem śmiało
tak było
lecz nie wiem na pewno
to prawda
przysięgam na skarby
na duszę nieczystą
na serce ze skały
nie żyłem
wszak tylko myślałem
że musi być wyjście
manowce prawdziwie