kroki jak odciski palców
rozpoznawalne i obce, spokojne
i nerwowe, miarowe i przyśpieszone
wystukują kierunek potrzeb.
O zachodzie słońca przywracam im wolność
bose i obolałe leczą rany
w miękkiej wodzie, na kanapie jak kot
przeciągają się leniwie czekając
na wieczorne wiadomości.
Czasem nie wiem, czego chcą
zimno im na kafelkowej podłodze
w skarpetkach za gorąco
w papciach czują się staro.
Wstają pierwsze i znów biegną przed siebie
w obcasach dzielnie przeskakują kałuże
potykają się o moje myśli i przewracają
bez czucia, gdy mam zły dzień.
Nienawidzą mnie za to zimą i jesienią -
latem mnie kochają, moje nogi-staruszki
gładkie i młode po porannej rosie.
- Ewa Jakubek
- "Akant" 2016, nr 1
Ewa Jakubek - W tłumie codziennych nóg
0
0