Z okazji przypadającej na 11 marca 2010 dwudziestej rocznicy odzyskania przez Litwę niepodległości władze znanego w tym kraju polakożerczego stowarzyszenia „Vilnija" ( „Wileńszczyzna") przekazaůy na rćce przewodniczŕcej Sejmu Ireny Degutienë apel dotyczŕcy przyspieszenia procesów lituanizacji Wileńszczyzny. Sygnatariusze apelu pisali : „Proponujemy stworzyć dla emigrantów[ litewskich z Zachodu – J.S.]warunki do powrotu do ojczyzny poprzez tworzenie miejsc pracy i umożliwienie im dzierżawienia ziemi na Wileńszczyźnie(…) Uchwalić narodowy program integracji okupowanej w ciągu 20 lat Litwy Wschodniej [ przez Polskę w okresie międzywojennym – J.S.] oraz podpisać porozumienie partii parlamentarnych w sprawie realizacji tego programu".
Apel ten, uchwalony podczas konferencji kowieńskiego oddziału „Vilniji", podpisali także niektórzy członkowie Zrzeszenia Walczących o Wolność Litwy oraz Ligi Młodych Konserwatystów, stanowiącej młodzieżową przybudówkę rządzącej partii o nazwie Związek Ojczyzny – Litewscy Chrześcijańscy Demokraci.
Do apelu dołączono aneks zawierający szczegółowe propozycje dotyczące przyspieszenia lituanizacji Wileńszczyzny. Członkowie „Vilniji" oraz ich sprzymierzeńcy postulowali m.in. odebranie zdominowanym przez polską mniejszość samorządom na Wileńszczyźnie kompetencji w zakresie szkolnictwa, poddania dyrektorów szkół mniejszościowych specjalnej atestacji, weryfikacji zatrudnionych tam nauczycieli historii i geografii, jak również podniesienia progu wyborczego dla partii politycznych z pięciu do siedmiu procent, tak aby Akcję Wyborczą Polaków na Litwie pozbawić szans na wprowadzenie do Sejmu większej grupy reprezentantów. Nie omieszkano nadto zapomnieć o budowaniu antypolskiej koalicji w wymiarze międzynarodowym : „ Należy zwołać międzynarodową konferencję parlamentarzystów Litwy, Łotwy, Białorusi i Ukrainy, której celem byłaby ocena skutków polskiej okupacji ich krajów w 1920 roku".
Przewodniczącym powstałej w roku 1988 „Viniji" jest językoznawca, doktor habilitowany Kazimieras Garšva. Ten 60-letni absolwent i doktorant moskiewskiego Uniwersytetu im. Łomonosowa jest postacią powszechnie znienawidzoną przez wileńskich Polaków. Znienawidzoną do tego stopnia, że na Wileńszczyźnie do powszechnego użycia weszły słowa „garszwiści" oraz „garszwizm", stanowiące synonimy zapiekłego antypolonizmu. Pełniący funkcję społecznego doradcy Ministra Oświaty poprzedniego, centrolewicowego rządu litewskiego, Kazimieras Garšva wielokrotnie odsłaniał publicznie swoje polonofobiczne oblicze. Niedawno, w związku ze zgłoszeniem przez premiera Andrusa Kubiliusa projektu ustawy zezwalającej litewskim Polakom na zapisywanie w dokumentach urzędowych imion i nazwisk zgodnie z oryginalną pisownią, doktor Garšva wywodził : „Przed 130 laty polskie litery były specjalnie wyrzucone z litewskiego alfabetu, żeby uniknąć kolonizacji. Teraz rząd proponuje nam to, czego nie potrafili dokonać Murawjew oraz polska okupacja. Te procesy mogą doprowadzić do dezintegracji terytorialnej Litwy i oderwania od niej rejonów wileńskiego i solecznickiego".
Lidera „Vilniji" wspiera liczne grono naukowców i polityków. Rzeczywistym, chociaż nieformalnym organem stowarzyszenia jest pismo „Voruta", wydawane za pieniądze Departamentu do spraw Mniejszości i Uchodźctwa. Departament ten, wbrew swojej nazwie, faktycznie wspiera litewską większość, gdyż zgodnie z dominującą na Litwie doktryną Litwini na Wileńszczyźnie są mniejszością dyskryminowaną przez polskie władze samorządowe.
Znanym i bardzo aktywnym garszwistą jest inny językowca, specjalista od pokrewnego języka łotewskiego, doktor Alvydas Butkus. Dwa lata temu opublikował on głośny artykuł prasowy, wymierzony w polskie szkolnictwo mniejszościowe, kształcące 18 tysięcy dzieci.
„Tolerowanie obecnego stanu rzeczy przez władze Litwy może się dla niej skończyć tym samym, czym skończyła się dla Serbii albanizacja Kosowa" – wieszczył ponuro doktor Butkus. Pisał ponadto o „bezczelnym hiperbolizowaniu" sytuacji mniejszości narodowych na Wileńszczyźnie.
Najbardziej wpływowym przedstawicielem szowinistów litewskich w parlamencie jest natomiast 48-letni Gintaras Songaila, przywódca autonomicznej frakcji narodowców w sprawującym obecnie władzę w państwie Związku Ojczyzny. Songaila, z zawodu lekarz-psychiatra specjalizujący się w leczeniu odwykowym alkoholików, w młodości również angażował się w działalność na niwie językoznawczej. Był członkiem studenckiego ruchu badającego ludowe tradycje Litwy. W styczniu 2010 Songaila publicznie wywodził , że „jeśli pozwolimy na pisownię nazw miejscowości nie po litewsku, to te miejscowości już nie będą litewskimi". Niedawno, zdominowany przez Polaków samorząd rejonu wileńskiego pozwał Songailę do sądu w związku z jego oszczerczymi wypowiedziami na temat funkcjonowania szkolnictwa mniejszościowego. Znawcy realiów litewskich zgodnym chórem twierdzą jednakże, że szanse wygrania przez Polaków tego procesu są równe zeru.
Nacjonalistyczni politycy litewscy za nic mają ustalenia traktatu polsko-litewskiego z roku 1994 , zawierającego obopólne zobowiązania do wprowadzenia języka mniejszości jako języka pomocniczego do urzędów samorządowych, tam gdzie zamieszkują duże grupy przedstawicieli tych mniejszoúci oraz do uýywania imion i nazwisk w brzmieniu jćzyka mniejszoúci. Omawiajŕc tć kwestić niezrzeszony poseů Valdemaras Valkiűnas pouczaů dziennikarzy : „ Nie plączcie pojęć. My – Litwini na Litwie, oni – Polacy w Polsce. Niech oni jak chcą, zezwalają na pisownię nazwisk Litwinom w Polsce. Dzięki za to Polakom. My zaś mamy, rzec można, swoją „biblię" i nie potrzebujemy, żeby oni narzucali nam swoją „biblię"".
Ostatnio natomiast mer Wilna z ramienia Związku Ojczyzny Vilius Navickas nawiązując do akcji protestacyjnych miejscowych Polaków w obronie szkolnictwa mniejszościowego stwierdził publicznie bez ogródek : „Polskie szkoły ? Proszę bardzo, ale prywatne".
Wsparcie udzielane nacjonalistom przez koła rządowe ośmiela do artykułowania radykalnych poglądów anonimowych internautów. W dniu 30 marca 2010 internauta posługujący się nickiem „ Vilniaus rajono gyventojas" ( „ Mieszkaniec rejonu wileńskiego") zamieścił na portalu polskojęzycznego „Kuriera Wileńskiego" post następującej treści : „ Jako obywatel Republiki Litewskiej wzywam nasz rząd, aby zamknął wszystkie 120 „polskie" szkoły mniejszościowe i umożliwił utworzenie prywatnych instytucji edukacyjnych. Czy nasz kraj jest taki bogaty, aby w przeciwieństwie do innych europejskich i światowych praktyk, tracil pieniądze na elementy antypaństwowe ? Według słów pani Angeli Merkel te szkoły hamują integrację mniejszości. Co więcej, w danym rejonie, takim jak Litwa wschodnia, gdzie mieszka wielu Litwinów, dokonano ludobójstwa, czystek etnicznych, terroru wobec narodu litewskiego, kraj został zajęty, okupowany. Gdzie w roku 1950 Stalin nakazał szkoły litewskie zamienić na „polskie"".
Za dopełnienie apelu „mieszkańca rejonu wileńskiego" może służyć polakożercza parafraza polskiego hymnu narodowego, zamieszczona 2 kwietnia 2010 na tymże internetowym portalu „Kuriera wileńskiego" przez internautę o Nicku „Dz" :
„Ješče Polska nie zgynela
Ale zgynieč muši
Co cholera nie potrafi
To litvin vyduši".
Na podstawie „Kuriera Wileńskiego" oraz portalu internetowego „infopol.lt".
- Jeremi Sidorkiewicz
- "Świat Inflant" 2013
Jeremi Sidorkiewicz - „Vilnija" w natarciu
0
0