Bólu nie oswoisz
Póki jest mały przypomina
Zwierzątko z umorusanym pyszczkiem
Ale wciąż rośnie
Od koniuszków palców po czubek głowy
Zajmuje najpierw łóżko
Później dwa pokoje
To słychać go w kuchni
To znowu w łazience
Wszędzie go pełno
Bólu nie oswoisz
To zwierzę wychowane
Na sawannach psychoz i w dżungli poranień
Pojawia się nagle i nie chce już odejść
Chcesz usiąść w fotelu
Ono już w nim siedzi
Chcesz na spacer
Już smycz w ręku trzyma
Czasem ochłap ulgi w twoją stronę rzuci
Aport do nogi łasisz się by odpuściło
Niby bestia
Lecz gdy tylko rozbijesz kolano
On pierwszy będzie przy tobie
I gdy śmierć do drzwi zastuka
Będzie czuwał
Wierniejszy od przyjaciół …