Jak wszystkie inne, również ta podróż okazała się pielgrzymką. Melancholijni aniołowie zrobieni z oczu patrzących uważnie ćwiczą przed lustrami powitalne gesty, skrzydlate drabiny odlatują z trudem jak ociężałe komarnice, a dziewczynka, która go tu przyprowadziła, znika w srebrnej bombce z wirującej skakanki.
Kajetan roni łzę. Nie spodziewał się, że to będzie aż tak. Jak nagły ból przeszywa go myśl, że świetlistym trójkołowym rowerku, co wprawia w ruch słońce i gwiazdy.
- Wojciech Czaplewski
- "Akant" 2015, nr 9
Wojciech Czaplewski - DZIEWIĄTE PIĘTRO
0
0