Z wielu motywów, składających się na dzieło poetyckie Juliana Przybosia, szczególnie bliskie są mi: fascynacja mitem solarnym i niezwykła miłość natury. Gdzieś w głębi jego świata drzemią miasto, masa, maszyna, zdominowane przez słońce. Słońce, nazywane różnymi, także pieszczotliwymi imionami, całą kreowaną rzeczywistość nasyca ciepłem i złotem.
W pełni podzielam ten zachwyt, odnajdując magiczne miejsca – dalekie horyzonty, niebieskie widnokręgi, szerokie przestrzenie biegnące ku odległym wzgórzom. Nieodmiennie kusi mnie niepoznaną tajemnicą milcząca Patra. A złoto? Odbija się w słoneczniku, polu kwitnącego rzepaku i jarzących się ciągle pod moimi powiekami łąkach arniki. We wszystkich wschodach i zachodach. Pojawia się nawet w snach – w tylko moim, onirycznym świecie, pełnym kolorów, zapachów, muzyki, gdzie unoszą się zielone Pegazy i kwitną zielone ogrody.
Wśród tajemniczej i urokliwej natury znajduję pamiątki: ciche, żyjące teraz własnym życiem puste miejsce po dawnym domu Przybosiów, niezwykły w swej prostocie obelisk i surowy, kamienny grób na najwyższym miejscu cmentarza, skąd dobrze widać Patrę.
Odnajduję się także w kulturowych upodobaniach Przybosia: w jego fascynacjach dziełami architektonicznymi i malarskimi. Jego kulturowe doświadczenia pomagają mi otwierać moją wyobraźnię, przywołują minione doznania dalekich podróży, widoki wież i winnic Toskanii, mostów Wenecji czy meczetów Stambułu. Pomagają mi ogarnąć ogrom historii ludzkości i głębię jej cywilizacji przynajmniej na tyle, na ile to możliwe w jednym ludzkim życiu.
Doceniam też wagę następstwa pokoleń, we wspomnieniach często wracając do nieistniejącego już rodzinnego domu, do ciągle wyraźnej postaci matki, ojca, nieżyjących siostry i braci. To już cząstka wieczności, której przeczucie odnajduję też w lirykach poety z Gwoźnicy.
I bardzo chciałbym w nich znaleźć to, czego szukam wśród wierszy, obrazów i muzyki – odpowiedź na pytanie: czy rację miał Norwid w swoim słynnym stwierdzeniu: Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie, dwie tylko: p o e z j a i d o b r o ć... i więcej nic.