Bez lęku wysokości tak brzmi tytuł najnowszej, czwartej autorskiej książki poetyckiej Aliny Rzepeckiej. Już czwarty, choć moim zdaniem dopiero. Myślę tu o randze jej poezji, która sugerowałaby nieco większy dorobek. Ale przecież nie ilość…
Książką Bez lęku wysokości, która ukazała się jako nagroda za zwycięstwo w Konkursie Głównym 28. Głogowskich Konfrontacji Literackich. A. Rzepecka potwierdza swoją obecność na poetyckiej mapie. W swoim posłowiu Wojciech Kass napisał m. in.: „Gdybym miał wskazać na najważniejszą literę tej odsłony, podającą ton innym, to byłaby nią litera uspokojenia i wyciszenia, wzbraniająca się przed ekspozyturami wrzawy godziny naszej epoki i jej chaosu, co nie znaczy, że nie znajdziemy w tych wierszach jej pogłosów. (...) Jest ta czwarta odsłona tomem kameralnym i konfesyjnym, a głos autorski brzmi intymnie oraz poufnie”.
Książka ukazała się dopiero niedawno, ale niektóre wiersze znaliśmy już wcześniej, a przynajmniej kojarzę jeden: List Wymyślonej Pierwszy, który ukazał się choćby w antologii Chwile uchwycone Kawiarni Literackiej w „Modraczku”.
Tak, zdecydowanie warto było czekać na tę książkę, na te wiersze. Właśnie na cykl Listy Wymyślonej chciałbym zwrócić szczególną uwagę. Ostatni z nich jest zadedykowany śp. Wojciechowi Banachowi. W ogóle sporo tu dedykacji dla Przyjaciół – Poetów, ale także dla znanych postaci ze świata kultury i nie tylko, takich jak: Nikifor, Edith Piaf, Jeanne Hebuterne – kochanka i muza Amedeo Modiglianiego, Wanda Rutkiewicz, Irena Sendlerowa, Rafał Wojaczek czy Sylvia Plath. Niezwykle wzruszający jest wiersz o… brzozie (także moje ukochane drzewo!), Pokrewieństwo, w którym poetka tak pisze:
w twoich ramionach lepiej
rozumiem jak chronić się
przed wysychaniem.
Chronić się przed wysychaniem! Czyż to nie kapitalne stwierdzenie? Bo przecież nam, ludziom, też grozi „wysychanie”, oczywiście w sensie już metaforycznym. W ogóle niektóre frazy są istnymi perełkami warsztatu poetyckiego A. Rzepeckiej – oto mała ich garść:
w trzech literach nocy nie ma miejsca na żaden sen
(List Wymyślonej Pierwszy);
nie znam żadnej terapii która leczy z miłości
(w tym samym wierszu);
deszcz
liczba mnoga od kropla
liczba pojedyncza od parasole
(List Wymyślonej Przemoczony);
kiedy śnię mam odwagę być sobą na tysiąc sposobów
(List proszalny);
pisz dla mnie ogłoszenia w rubryce „Znaleziono”
kiedyś przybiegnę przymierzyć pantofelek
(List Wymyślonej Trzeci);
nie umarłam na tyle żeby płakać
(Nasciturus);
mówię kocham i staje się słońce
zamykam je w dłoni
chodzę po wodzie
(Świt nad Utratą);
czy wreszcie:
nauczyłam cię tylu słów
a ty milczysz do mnie we wszystkich językach
(List Wymyślonej Niewidzialny).
Już choćby te cytaty, myślę że, zachęcają do lektury tego zbioru wierszy i są wymownym świadectwem maestrii.
W kilku wierszach autorka jakby utożsamia się z wybranymi postaciami, jak Nikifor w wierszu Akatyst nie-skończony, Wanda Rutkiewicz w Lęku wysokości, Sylvia Plath w Przezimowaniu, Władysława Macieszyna w przejmującym wierszu Spowiedź szpiega, zaś w tekście dedykowanym Rafałowi Wojaczkowi Terapia – dzień księżycowy A. Rzepecka niejako podejmuje dialog z „poetą przeklętym” i to cokolwiek w jego stylu, a przynajmniej w klimacie. W Ucieczce ze Lwowa rozmawia poetycko ze skrzypaczką Switłaną Pobereżniuk, znakomitą wirtuozką mieszkającą i występującą obecnie często w Bydgoszczy. Piękny i poruszający jest także utwór poświęcony Irenie Sendlerowej Warkocze („zapamiętam dałaś mi drugie życie / dłuższe niż warkocze / kruczoczarne // ścięte po kryjomu”).
W ogóle sporo w tej książce wzruszeń, ale bez taniego sentymentalizmu, szantażu emocjonalnego, wiele głębokiej refleksji nad życiem, przemijaniem, miłością, wojną, samotnością – sprawami obchodzącymi bardzo głęboko nas wszystkich.
Bez lęku wysokości to jeden wielki poetycki list do wrażliwego Czytelnika – i warto (kolejny raz stawiam to słowo, ale w pełni świadomie), żeby trafił do jak największej liczby (takich) odbiorców.
Alina Rzepecka, Bez lęku wysokości, Głogów 2023, Głogowskie Konfrontacje Literackie, ss. 48