Dolny Śląsk. Sudety. To kraina pełna tajemnic, jednocześnie świetnie rozwinięta cywilizacyjnie. Zasłynęła na całe wieki setkami pałaców, zamków, pięknych miast i uroczych wiosek. Znakomicie rozwinięty był przemysł oraz rolnictwo. Malownicze linie kolejowe łączyły Sudety w jedną całość. W niewysokich górach powstały kurorty, które do dziś służą nam - Polakom.
Sudetami zachwycony był Johan Wolfgang Goethe, który w roku 1791 podróżował po tej krainie. Góry te kryją w sobie miejsca pełne tajemnic, które podbijają wyobraźnię wielu Polaków. Ot, choćby tajemnice podziemnych lochów w Górach Sowich oraz pod zamkiem Książ. Poszukiwacze historii mają zapewniony byt na całe pokolenia. Sławny jest też 65 kilometr trasy kolejowej Wrocław – Jelenia Góra. Tam do dziś szukana jest bocznica, którą hitlerowcy przywieźli do Książa ponoć skarby z płonącego Wrocławia z początkiem roku 1945. W Ludwikowicach koło Nowej Rudy stoją szkielety budowli, której znaczenia nie sposób dziś odgadnąć – ponoć hitlerowcy testowali tu swoją wunderwaffe.
Ja też tam kilka lat mieszkałem; dobrze poznałem Dolny Śląsk. Łatwiej mi się więc czyta wszelką lekturę dotyczącą tychże stron. Okolice Wałbrzycha są piękne łącznie z Sokołowskiem, w którym dzieje się akcja powieści Olgi Tokarczuk Empuzjon. W Sokołowsku powstało pierwsze w świecie sanatorium dla gruźlików, wyprzedziło nawet sławny Davos w Szwajcarii. W mieście tym, także w sanatorium, Tomasz Mann (1875-1955) umieścił miejsce akcji swej sławnej powieści Czarodziejska Góra. Widać wyraźnie wpływ tej powieści na ostatnią książkę Olgi Tokarczuk.
Sama nazwa jest dosyć nieczytelna. Empuzjon to w dowolnej interpretacji „kocioł czarownic”. Tajemne praktyki mieszkańców Sokołowska i okolic dały asumpt do napisania horroru dającemu autorce szanse uzewnętrznić swoje feministyczne poglądy. Czyni to w sposób bardzo dyskretny; daje wypowiadać się swym ideowym oponentom nie komentując ich wypowiedzi. Stosuje metodę języka domyślnego. Język takowy ma bogatą historię; kierowany jest jednak do ludzi inteligentnych nie zaś dla idiotów jak niedawno noblistka obwieściła całemu światu.
Przytoczę kilka przykładów takiego języka.
- Z korespondencji pewnego naszego rodaka do wujka w Ameryce w czasach PRL:
Kochany Wujku!
Pozdrawiamy Wujka i całą rodzinę. U nas nic nowego. Uważamy, że należałoby bliżej się poznać po latach milczenia. Dzieci nasze się kształcą, uczą się języków obcych. Chciałyby podróżować po świecie i zarobić, ale to niemożliwe w obecnych czasach. Nie ma oczywiście mowy o zaproszeniu do Ameryki, ot, tylko tak informujemy. To nasz pierwszy sygnał do nawiązania korespondencji; czekamy z niecierpliwością na odpowiedź.
W języku domyślnym – czy możecie zaprosić nas do Ameryki?
- Z narady sztabu radzieckiego NKWD w latach trzydziestych ubiegłego wieku: Towarzysze! Musimy zdeptać opozycję trockistowsko – zinowjewowską. Należy ją zlikwidować humanitarnymi metodami. Tortury są oczywiście niedozwolone!
W języku domyślnym – stosujcie tortury, tylko tak aby świat o nich się nie dowiedział!
Domyślny język to niejako specjalizacja autorki Empuzjona. Kuracjusze w Görbersdorfie (dziś to Sokołowsko koło Wałbrzycha) bez przerwy dyskutują i filozofują. Bo cóż innego mogą czynić podczas leczenia gruźlicy? Olga Tokarczuk cytuje ich bez własnej interpretacji. Oczywiście, łatwo pojąć, że nie zgadza się ona z poglądami swych bohaterów. Na tym polega jej język domyślny, kierowany do ludzi inteligentnych. Dlatego stwierdziła, ku oburzeniu wielu środowisk, że nie pisze dla idiotów. I rzeczywiście, po przeczytaniu poniższych wypowiedzi kuracjuszy, tylko uważny czytelnik może wysnuć wnioski, które nijak nie mogą być akceptowane w czasach dzisiejszych. I jak one ewoluowały przez sto lat.
...bo ciało kobiety należy nie tylko do niej, ale do ludzkości… jako że rodzi jest własnością ogólną, ta jej zdolność do rodzenia nie może być traktowana jako jej cecha pry-wa-tna... będąc kobietą jednocześnie należy do nas wszystkich.
...W sensie filozoficznym nie możemy traktować kobiety jako podmiotu całościowego, skończonego, jakim jest mężczyzna sam w sobie. To sprawia, ze kobieta może się rozwijać i zachować swą tożsamość w przestrzeni mężczyzny. To on nadaje jej ramy tożsamości…
...Jej ciało należy do wszystkich, gdyż jest naczyniem, z którego się biorą ludzie, więc ciało kobiety, jej brzuch, jej macica, należy do ludzkości…
...Kobiety nie są zdolne do stworzenia organizacji państwowej ani nawet plemiennej, bo z natury rzeczy podporządkowują się silniejszym…
...Czytam tutaj w gazetach krytykę literacką pisaną przez kobietę...więc i tutaj sufrażystki chcą mieć coś do powiedzenia. To już naprawdę groteskowe...
I tu jest mistrzowski ton. Nakazuje czytelnikowi nie zgadzać się z takimi poglądami, choć pisarka je sama eksponuje!
A co z mrocznymi praktykami mieszkańców Görbersdorfu? Wokół tego autorka opisała codzienne życie kuracjuszy w tej niewielkiej miejscowości schowanej w bezwietrznej dolinie na takiej wysokości, które zdecydowanie uleczają gruźlicę, w tamtych czasach chorobę społeczną.
Olga Tokarczuk opisuje walory lecznicze Görbersdorfu oraz jednostajne życie kuracjuszy. Bo cóż kuracjusze mogą tam robić rewelacyjnego poza spacerami, zabiegami, dyskusjami? Jej powieść byłaby lekko nudnawa; jednak za sprawą tajemniczych wydarzeń nabiera rumieńców. W tle są miejscowi węglarze czyli wypalacze węgla drzewnego - autorka potrafi ich czynności zawodowe opisywać z taką precyzją jakby u nich praktykowała! A jest przecież psycholożką z wykształcenia. Okropne były praktyki tychże węglarzy skazujące na śmierć kuracjuszy, którym niewiele pozostało życia. Najczęściej bywało to w listopadzie, kiedy węglarze kończyli sezon i musieli się wyżyć na kimś. Ukazane jest także ich pijaństwo i prymitywne zaspokajanie popędu seksualnego.
Akcja powieści toczy się wokół osoby Mieczysława Wojnicza, Polaka ze Lwowa, studenta tamtejszej politechniki. Przyjechał do kurortu aby wyleczyć się z gruźlicy. Już od samego początku, uważny czytelnik spostrzeże, że z nim jest coś nie tak. Ale tylko uważny czytelnik. Autorka w mało zauważalny sposób eksponuje jego odmienność. Potem coraz bardziej, aż dojdzie do finału, w którym Mieczysław przyjmuje tożsamość kobiety i zniknie z Görbersdorfu. Mieczysław po prostu nie był sobą w męskim ciele, czuł się w nim uwięziony. Tacy transwestyci byli, są i będą. Natura widać nie jest doskonała.
Olga Tokarczuk uwieczniła także inne osoby cierpiące na odmienność. Jest tam niejaka Sydonia Patek określana jako „Panna z Lesbos”. Tematyka odmienności płci jest w Empuzjonie bardzo wyeksponowana.
Książkę dobrze się czyta, szczególnie jak nastał czas horroru. Ten horror to taka wisienka na torcie. Jak u Alfreda Hitchcocka (1899 – 1980) – nic tak sceny nie ożywia jak trup.
Czasami jednak Olga Tokarczuk potrafi zamęczyć czytelnika wieloma szczegółami, które niewiele wnoszą do powieści. Przytaczam jeden z wielu:
...W jego narożnym pokoju panował mrok, małe okna zasłonięto firankami i dodatkowo zakryto szarym malarskim płótnem. Tylko trzecie okno było odsłonięte tak, że światło z ulicy w całości padało na odwrócone od drzwi blejtramy. Pachniało tu farbami, terpentyną i czymś jeszcze, jakby perfumami. Czymś delikatnym, ulotnym, może mydłem o woni nieokreślonych kwiatów… Uf!!!
Tematyka Wałbrzycha i okolic znajduje coraz większe zainteresowanie wśród pisarzy. To głównie zasługa Olgi Tokarczuk i Joanny Bator, wałbrzyszanki z urodzenia. Olga Tokarczuk kiedyś tam pracowała i otrzymała nawet honorowe obywatelstwo tego miasta (z oporami pewnej grupy radnych). Potem przeniosła się w okolice Nowej Rudy. To są tak interesujące strony, że warto je eksponować.
Wałbrzych i okolice odzyskują dawny blask. Dużo jest inwestycji, kopalnie i koksownie przestały zatruwać; kwitnie życie kulturalne. Okoliczne uzdrowiska – Szczawno, Sokołowsko, Jedlina przyciągają turystów. Linie kolejowe są rewitalizowane. Do niedawna były to bardzo zaniedbane tereny. Po II wojnie liczył się tylko przemysł, głównie węglowy. Węgiel potrzebny był zrujnowanej Polsce jak tlen do oddychania. Do Wałbrzycha, Boguszowa, Nowej Rudy ściągali ludzie ze Wschodu, z Francji i centralnej Polski. Ludzie przedsiębiorczy, pracowici ale także szabrownicy i przestępcy. Tygiel narodów - po wojnie było dużo Żydów, Niemców, Greków i Polaków. Język polski na ulicach był mało słyszany. To wszystko godne jest upamiętniania.
Olga Tokarczuk, Empuzjon. Horror przyrodoleczniczy, Wydawnictwo Literackie Kraków, 2022. ss. 395