Czas to pojęcie bardzo obszerne. Wiele znaczy i na dużo czynników ma wpływ, a założenie, że coś wykona się w odpowiednim momencie, niejedna osoba wpisywała w swój harmonogram działań.
Wzięcie do ręki książki poetyckiej Czas się Leszka Sobeczko, będącej pierwszą nagrodą w 9. Konkursie Poetyckim Fundacji Duży Format w kategorii „Po debiucie” w 2021 roku, wymaga, w pierwszej chwili, skupienia uwagi na tytule, który, sam w sobie, jest wieloznaczny. Nakierunkowuje, by spojrzeć na wszystko przez pryzmat chwil zapamiętanych, a ludzka pamięć może pomieścić w sobie mnóstwo takich epizodów. Wychodzą one z ukrycia niespodziewanie lub zostają z niego wyciągnięte siłą poprzez rozpamiętywanie. Z drugiej strony można dokończyć ten tytuł słowami „czas się rozliczyć” z tym co minęło, co buzuje w głowie, gdy myśli się o swoim własnym życiu. Trudno jednoznacznie powiedzieć, co kierowało autorem, gdy dopisywał to krótkie słowo „Czas” w tytule, bo pierwotna wersja była skrócona do samego „Się”, o czym poinformował, promując ten zbiór podczas Portu Poetyckiego w Chorzowie, jesienią 2021, tuż po ukazaniu się książki. Nawet jeżeli to krótkie słowo miało jedynie dopełnić tytuł, to coś w jego kierunku popchnęło poetę. Co ciekawe, zapis graficzny każdego utworu w zbiorze, oprócz wiersza początkowego i kończącego, rozpoczyna się od rozbudowania słowa „się”. Drugim ważnym elementem, na który zwraca się uwagę od pierwszych stron zbioru, jest sposób wypowiedzi podmiotu. Staram się nie łączyć nigdy bezpośrednio bohatera wierszy z ich autorem, jednak w tym przypadku, odważnie powiem, że utwory są swego rodzaju kartkami z pamiętnika i przybierając postać prywatnej wypowiedzi poety.
„Trzy głosy we mnie. Nic, tylko czerpać
garściami.”[i]
to jak zapowiedź tego, co otrzyma czytelnik poznający przeżycia podmiotu– będę się posługiwała tym określeniem, gdyż ułatwia to przekaz - na przestrzeni lat jego życia. Jak już wspomniałam, wiersze to rodzaj dziennika. Autor dokładnie przeprowadza odbiorcę przez różne wydarzenia, które utkwiły w jego pamięci i są sentymentalnie przelane na papier:
„Kręci się w głowie po kilku głębszych.
Miałem jeszcze mleko pod nosem, kiedy poznałem
adresy melin w Rybniku i Pszowie”[ii]
jednocześnie zwracając uwagę na wszystko, co miało dla niego bardzo duże znaczenie. Nie bez powodu wiersze posiadają prywatne dedykacje skierowane do osób bliskich. Sobeczko stara się uchwycić w nich swoje własne uczucia, spostrzeżenia oraz to, co najmocniej zapamiętał. Jest w tym, z jednej strony, bardzo drobiazgowy:
„W czerwcu ’69, jak większość przeszedłem
z różyczką do następnej klasy.”[iii]
z drugiej piszący z wyrzutem, delikatną nutką żalu, choć może to nostalgia towarzysząca wspomnieniom:
„Statystyczna większość ma na uwadze kwiatki, rabatki, marzenia.
Gromadzenie wszelkich dóbr. To wtedy wychodzą z nas
trociny, pakuły i szkło.”[iv]
Poeta uchwycił przemijalność człowieka, kolejne kroki, które stawia i etapy życia, bo „Dzieciństwo jednak to stan przejściowy. Pomiędzy / źródłem a deltą płonna nadzieja – jakoś to będzie. Ale / nigdy nie ma - jakoś. / Zawsze jest konkretnie i boli.”[v] Dlatego w życiu są epizody ważnie oraz takie, o których pamięć powraca w najmniej odpowiednim momencie. Sobeczko umiejętnie pokierował wierszami, by odtworzyć całokształt życia swojego bohatera i zrobił to w sposób niewyrafinowany, używając łatwego w odbiorze języka. I właściwie mogłabym skupić swoją uwagę na wyłącznie tych indywidualnych przeżyciach podmiotu, w jakimś stopniu był to zapewne świadomy zamysł całej książki poetyckiej, jednak mnie urzekło w niej coś jeszcze.
Leszek Sobeczko zastosował w wierszach ciekawy manewr, który może nie przyciąga w pierwszym momencie zetknięcia z utworami, bo ta rola należy do prywatnych wspomnień, jednak nie pozwala, by czytelnik przeszedł obok niego obojętnie. Autor łączy, o czym dowiadujemy się poprzez zapis wierszy, własne doświadczenia z wydarzeniami, które odgrywały ważna rolę dla ogółu ludzi. Przywoływanie wydarzeń historycznych, mających miejsce na różnych etapach życia podmiotu, jest świadomym i mocnym zwróceniem uwagi na to, co działo się w jego prywatnym świecie, jak choćby zbieg okoliczności:
„Zaciągnąłem się, a właściwie zostałem powołany w grudniu 1981
roku; rozkazem WKU Rybnik, który osobiście dowiózł wąsaty oficer.”[vi]
gdzie otrzymanie rozkazu powołania do wojska było dużym przeżyciem dla młodego mężczyzny, a otrzymanie go w momencie rozpoczynającego się stanu wojennego, gdy sytuacja była bardzo niepewna, staje się przeżyciem jeszcze większym. W tym miejscu Sobeczko ukazuje ten sam stan emocjonalny, towarzyszący ogółowi ludności i indywidualnej jednostce. Nastąpiło nagłe zderzenie się niedoświadczonej osoby z sytuacjami, z którymi musi się zmierzyć i trwanie w nich, bez pewnego jutra:
„Któż by dociekał. W każdych warunkach trzeba przetrwać.”[vii]
Przeplatanie się wzajemne przeżyć podmiotu i wydarzeń historycznych nie jest przypadkowe i ma obicie w wielu utworach. Wspomnienie, przez podmiot, końca lat ’80 wiąże się z budową jego własnego domu. Sytuacja ta zbiegła się z falą strajków przetaczających się przez Polskę, a sam koniec lata w 1988, gdy „wylałem fundamenty pod dom”[viii]to ich nasilenie. Ma to bardzo duży wpływ na sposób funkcjonowania państwa oraz na działania wielu ludzi, w tym również podmiotu. Teokoliczności doprowadzają często do zachowań łamiących wewnętrzne zasady w człowieku, co nie ominęło bohatera wierszy, gdyż panująca sytuacja doprowadza do tego, że „Na sercu coraz lżej i ciężej jednocześnie. / Dałem łapówkę. /Takie czasy. Do dziś czekam na dostawę żebrowanej stali.”[ix]. Trudno określić, czy pojawiły się wyrzuty sumienia, natomiast łatwo stwierdzić, że „Odbić się jest sztuką, zwłaszcza, kiedy na dnie wszystko, / czego nam potrzeba.”[x], a stawianie kolejnych kroków w życiu wiąże się z dostosowaniem do panujących warunków.
Autor wierszy potrafi skupić uwagę czytelnika na wielu takich powiązaniach. W utworach mowa jest o pamiętnym roku 1978, gdy Karol Wojtyła został wybrany papieżem, a pomiot wierszy docenia tą sytuację zaznaczając:
„… Mam zatem szczęście pochodzić
z narodu wybranego. Dlatego biorę życie na poważnie”[xi].
i wspomina rady, związane ze sposobem wyboru przez mężczyznę kobiety, dawane przez majstra w pracy. Z samej dedykacji wiersza oraz pamiętania tych rad wynika, że nie była to osoba obojętna podmiotowi. Wspomina również o roku 1997 kiedy przez Polskę przechodzi fala powodzi, a podmiot podlewa „… trawnik wodą z zalanej kotłowni”[xii], jakby nie dostrzegał tragizmu całej sytuacji, bo przecież „W interesie ludzi / jest się ubezpieczać”[xiii] więc należy o tym myśleć w każdej chwili, bo jeśli nie to zaskoczenie bywa ogromne, jak choćby nagłe wesele znajomych. Takich dat pojawia się w zbiorze wiele. Można chcieć się doszukiwać powiązań lub czasami te powiązania same rzucają się w oczy. Funkcjonowanie podmiotu toczy się jakby równoległym torem do tego, które wiedzie społeczeństwo. Sobeczko w umiejętny sposób to nakreśla. Pozwala jednocześnie czytelnikowi, by ten spróbował dotrzeć do tych połączeń, do podobnych reakcji ogółu społeczeństwa i jednostki.
Ostatnim elementem, na który zwraca się uwagę, czytając ten zbiór, to prywatne poglądy podmiotu na to co się przytrafia:
„… Przyznaję, powinienem zmienić pracę,
na odlew dać w mordę, cokolwiek w desperacji.”[xiv]
Sobeczko pozwolił na ich wyrażanie. Czytelnik obserwuje to w każdym wierszu, raz bardziej, a raz mniej dosadnie. Wszystko kończy się krótkim podsumowaniem:
„Czas się zebrać w sobie i nie patrzeć w przeszłość.
Choć tam wszystko – niczego już nie ma, coś jak depozyt,
którego nigdy nie odbierzesz i tej straty masz pełna świadomość.”[xv]
które świetnie puentuje również cały zbiór, bo można się cofać i spisywać pamiętniki mówiąc: „Czym się strułem, do teraz pamiętam”[xvi], ale przede wszystkim należy żyć, tym co w danym momencie i cieszyć się z tych chwil.
Zbiór Leszka Sobeczko wchodzi w wiele płaszczyzn. Nie można zaprzeczyć ich prywatności, nie można również do końca stwierdzić, co jest tylko literackim dodatkiem do wspominanych sytuacji. Z jednej strony czytelnik może to sam rozgraniczać, z drugiej jest on ograniczony sposobem zapisu wierszy. Książka poetycka jest bogata w przekaz i to sprawia, że zwykły pamiętnik może stać się dobrą lekcją dojrzałości dla wszystkich.
Leszek Sobeczko, CZAS SIĘ, Fundacja Duży Format, Warszawa 2021, ss. 46.
[i] Sobeczko L., CZAS SIĘ, Fundacja Duży Format, Warszawa 2021, s. 5.
[ii] Tamże, Kręci się, s. 14.
[iii] Tamże, Zdarzyło się, s. 20.
[iv] Tamże, Unika się, s. 29.
[v] Tamże, Zaczyna się, s. 37.
[vi] Tamże, Zaciągnąłem się, s. 8.
[vii] Tamże, j.w.
[viii] Tamże, Unika się, s. 29.
[ix] Tamże, Unika się, s. 29.
[x] Tamże, Odbić się, s. 32.
[xi] Tamże, Paliło się, s. 16.
[xii] Tamże, Rozchmurzyło się, s. 23.
[xiii] j. w.
[xiv] Tamże, Starzeję się, s. 34.
[xv] Tamże, Czas się zebrać, s. 44.
[xvi] Tamże, Spełniają się, s. 35.