* * *
w maju
Wilno zakwita śpiewem słowików
i głosami poetów
wiersze trzepocą
gubią w locie piórka zwrotek
i lekkie jak puch metafory
siadają na dachach
starych kamienic
za Ostrą Bramą
pod Celą Konrada
unosi się nieśmiertelny
duch starego wieszcza
przywołany nowymi słowami
słowa budzą echo
krążą
aż czysty dźwięk dzwonów
zapisze je w murach
na zawsze
Tak chyba najkrócej mogłabym opisać kolejny, 24. już Maj nad Wilią, międzynarodowy festiwal poetycki organizowany w Wilnie przez poetę Romualda Mieczkowskiego. Corocznie zjeżdżają na Litwę poeci z całego świata. Przeważnie są to ludzie mający litewskie korzenie lub uczuciowe powiązania z Wilnem, albo po prostu kochający to miasto. Już trzeci raz uczestniczyłam w festiwalu, i znów, jeszcze raz, zakochałam się w Wilnie i jego mieszkańcach. To ludzie serdeczni, życzliwi, pełni patriotyzmu, walczący od lat o swoją polskość i zachowanie godnego miejsca w kraju urodzenia.
W tym roku miałam okazję nie tylko odświeżyć dawne wileńskie znajomości i przyjaźnie, ale i poznać kilkoro nowych uczestników. Ideą przewodnią tegorocznego festiwalu były ślady Melchiora Wańkowicza na Litwie, z okazji 125-lecia urodzin pisarza. Przykrą niespodzianką była dla wszystkich przybyłych nieobecność głównego organizatora i dyrektora festiwalu, Romka Mieczkowskiego, który zawsze jest duszą tego wydarzenia. Niestety, Romek w dniu rozpoczęcia Maja nad Wilią został odwieziony do szpitala z obustronnym zapaleniem płuc. Własnym zdrowiem opłacił trudy organizowania wielkiej imprezy. Godnie zastąpiła go Agata Lewandowski z Berlina, pomysłodawca i organizator festiwalu EMIGRA w Warszawie, Lwowie, Berlinie i Chicago. Pomagał jej poeta i dziennikarz Janusz Wójcik z Brzegu koło Opola, a także my wszyscy. Gości było dużo – z Wilna i okolic stawili się poeta i przewodnik Wojciech Piotrowicz z żoną Danutą, poeta i opiekun młodych wileńskich literatów Józef Szostakowski, Alina Lassota, Aleksander Śnieżko, Irena Duchowska, Olga Riabinna, Teresa Markiewicz, Jadwiga Podmostko, fotoreporter Marian Paluszkiewicz i inni. Z Polski przyjechali Ewa Ziółkowska z Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”, Izabela Bednarczyk i Elżbieta Szymańska z Mazowieckiego Ośrodka Kultury, Krzysztof Renik, dziennikarz Polskiego Radia, poeci Paweł Kuszczyński, wspomniany poprzednio Janusz Wójcik, Krzysztof Lisowski, Józef Pless, Tomasz Snarski, Bożenna Intrator, Małgorzata Karolina Piekarska, Zbigniew Sulewski, Bernadeta Krawiec, Bogusława Chwierut no i ja. Z Ukrainy przybyła poetka i dziennikarka Teodozija Zarivna, z Paryża przyleciały trzy przedstawicielki francuskiej Polonii, a z USA honorowy gość festiwalu, Aleksandra Ziółkowska - Boehm – pisarka i ostatnia sekretarka Melchiora Wańkowicza. Przez cały czas towarzyszył nam także Maciej Mieczkowski, dziennikarz i politolog, z synkiem.
Pomimo nieobecności gospodarza festiwal toczył się zgodnie z programem. Rozpoczęcie nastąpiło 28 maja 2017 w kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, gdzie zebrani uczestniczyli w uroczystej mszy z udziałem o. Marka Dettlaffa, gwardiana Klasztoru Franciszkanów i poety , a następnie dzielili się refleksjami liryczno-poetyckimi. Po mszy przeszliśmy na podwórze M.K. Sarbiewskiego przy Uniwersytecie Wileńskim, gdzie odbywał się finałowy koncert poetycko-muzyczny litewskiej Międzynarodowej „Wiosny Poezji” (Poezijos pavasaris). Mieliśmy okazję posłuchać litewskiej poezji i oczywiście muzyki. Po koncercie zwiedzaliśmy miasto z nieocenionym przewodnikiem Wojtkiem Piotrowiczem.
Następnego dnia tradycyjnie zebraliśmy się pod pomnikiem Adama Mickiewicza, by zrobić wspólne zdjęcie wszystkich uczestników festiwalu. Po zrobieniu zdjęć nastąpiła uroczysta inauguracja „Maja nad Wilią” w Muzeum Adama Mickiewicza, z udziałem przedstawicieli Ambasady, Konsulatu Generalnego RP oraz Instytutu Polskiego w Wilnie, Związku Pisarzy Litwy i innych instytucji. Później pod hasłem „Poznajmy się” prezentowaliśmy swoją twórczość na podwórzu Muzeum. Przedstawiciele poznańskiego oddziału ZLP wręczyli Maciejowi Mieczkowskiemu, synowi nieobecnego Romualda Mieczkowskiego, pamiątkową statuetkę.
Kolejnym punktem programu była konferencja: „Tropami Melchiora Wańkowicza na Litwie”, która odbywała się w Instytucie Polskim w Wilnie. Gościem szczególnym na tej konferencji była dr Aleksandra Ziółkowska-Boehm, asystentka pisarza w latach 1972-1974, która bardzo ciekawie opowiadała o spotkaniu z Wańkowiczem i o wspólnej z nim pracy. Przytoczyła mnóstwo anegdot i zabawnych szczegółów z tego okresu. Wielką niespodziankę sprawił wszystkim Zbyszek Sulewski z Białegostoku, który odtworzył nagranie radiowe z głosem Wańkowicza. Długo trwały rozmowy i dyskusje na tematy literackie.
We wtorek, 30 maja, ruszyliśmy autokarem „Śladami Melchiora Wańkowicza na Litwie. I nie tylko” trasą Wilno – Jodańce. Po drodze robiliśmy postoje i zwiedzaliśmy po kolei Zameczek (Pilaitė) – dwór pisarki Anny Mostowskiej z Radziwiłłów; piękny, choć nieco już zniszczony, Suderwę (Sudervė) – Kościół i dworek prof. Mariana Zdziechowskiego oraz Park Rzeźby . Niesamowite były ogromne kamienne rzeźby wyrastające wprost z jeziora. Dalej była Mejszagoła (Maišiagola), gdzie znajduje się dwór Houwaltów (dziś Centrum Rzemiosła Tradycyjnego) oraz Dom- Muzeum ks. prałata Józefa Obrembskiego, który do dziś dnia jest tam wspominany jako prawie święty. W Kownie przeszliśmy do Doliny Mickiewicza, w obrębie Gaju Dębowego, gdzie wieszcz spotykał się podobno z piękną Karoliną. Wojciech Piotrowicz opowiedział nam wiele anegdot związanych z płomiennym romansem Mickiewicza. Zastanawialiśmy się wszyscy, czy kochankom nie przeszkadzały komary, które niemiłosiernie cięły dolinie. Nam przeszkadzały zdecydowanie! Trochę pomogła zapomnieć o krwiożerczych komarach szlachetna Starka, serwowana szczodrze przy słynnym kamieniu z wyrytymi nań literami AM i datą 1823. Ostatnim punktem wycieczki były Jodańce (Juodoniai) nad Niewiażą. Był to stary dwór, dawnej własność Melchiora Wańkowicza i jego siostry Reginy. Dworu już nie ma, zachowały się tylko nieliczne fragmenty fundamentów. Został tylko parkowy staw, gęsto zamieszkany przez żaby, nad którym porobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia. Cóż, czas wszystko niszczy, jeśli nie ma komu zadbać o pozostawione przez dawnych właścicieli budowle.
Na kolejny dzień festiwalu zaplanowane było przedpołudnie z filmem w Instytucie Polskim w Wilnie, w ramach festiwalu EMIGRA. EMiGRA – to Festiwal Filmów Emigracyjnych i o Polakach Za Granicą, który od kilku lat towarzyszy Majowi nad Wilią. Poprowadziła to spotkanie Agata Lewandowski, pomysłodawca i organizator festiwalu. Pokazany został film „Wołyń”, który wzbudził wiele emocji i dyskusji, oraz film „Polak brazylijski”. Oba filmy były bardzo poruszające, choć każdy w inny sposób. Po południu, jako że była to środa, powędrowaliśmy na Podwórze Klasztoru Bazylianów pod Celę Konrada, na tradycyjną Środę Literacką. Tam, niedaleko Ostrej Bramy, spotykał się Mickiewicz ze swoimi Filomatami, tam czytano wiersze w każdą środę. My również czytaliśmy swoje utwory, lecz dopiero po chóralnej deklamacji „Inwokacji” z Pana Tadeusza. Następnie rozstrzygnięty został Turniej Jednego Wiersza, konkurs dla młodych wileńskich poetów. Tytuł Czeladnika Poezji otrzymał Daniel Rogoża, piszący od kilku lat pod mentorską opieką Józefa Szostakowskiego.
Wieczorem czekała nas Biesiada Poetów, Malarzy, Muzyków i ich Przyjaciół w Polskiej Galerii Artystycznej „Znad Wilii” Przewidziane były występy artystyczne i degustacja potraw wileńskich. Długo w noc przeciągnęły się dyskusje, tańce i … nocne Polaków rozmowy.
W czwartek, ostatni dzień festiwalu, przewidziana była wizyta w Związku Pisarzy Litwy, z udziałem prezesa, poety Antanasa A. Jonynasa, wiceprezesa Birutė Jonuškaitė – pisarki i tłumaczki oraz czołowych poetów i pisarzy litewskich oraz wydawców. Kolejny raz zachwyciła wszystkich siedziba Związku Pisarzy. To dawny Pałac Ogińskich, jeden z cudownych zabytków architektonicznych. Z rzeźbionymi sufitami, schodami i balustradami, kolorowymi kaflowymi piecami, antycznymi meblami i obrazami nieodmiennie oczarowuje każdego, kto przychodzi tu pierwszy raz. Rozmowy z władzami Związku Pisarzy Litwy jak zwykle były owocne, z pewnością narodzą się nowe wspólne projekty kulturalne. Po rozmowach zwiedziliśmy bibliotekę Związku – jest naprawdę imponująca. Tysiące książek ułożonych starannie na niezliczonych, sięgających sufitu półkach.
Po wizycie u litewskich kolegów wybraliśmy się do hospicjum im. Błogosławionego Księdza Michała Sopoćko, prowadzonego przez polską zakonnicę siostrę Michaelę. Było to wzruszające przeżycie. Muszę przyznać, że trochę bałam się tej wizyty, nie wiedziałam, jak będę się czuła w tak smutnym miejscu. Okazało się jednak, że nie było tam wcale smutno, otoczenie było wesołe i kolorowe, siostra Michaela naprawdę urocza, personel bardzo miły. Poczęstowano nas pysznym obiadem, pokazano film o działalności hospicjum i uraczono wieloma opowieściami o życiu i pracy w hospicjum.
Potem jeszcze ostatni spacer po ulicach Wilna, ostatnie spojrzenie na białą katedrę, na wąskie uliczki Starego Miasta i na złocistą Pannę w Ostrej Bramie.
A później już trzeba było się pakować i wyruszać do Polski. Każdy z nas zabrał z sobą kawałek Wilna w sercu, szczyptę życzliwości otrzymaną od wileńskich kolegów i przekonanie, że znów tu wróci. Bo nie sposób nie tęsknić, nie myśleć, nie wspominać tego jedynego na świecie miasta.