wierszem przeciera niebo - umiera w poł
modlitwy i ostatnim swoim wierszem
pozłaca księżyc Wiersz to przemijająca
wieczność w siódmym kręgu piekła bo
poeta powinien umrzeć w dzieciństwie gdy
w najważniejszym śnie wchodzi w samo
serce tajemnicy Zostaje po nim piołun
pokory w wierszach jak trumienne dzieciństwo
które chce coś powiedzieć światu żyjącemu
w szaleństwie w krzepkich rękach morderców
Na koniec mówi - przecież i Ty możesz się
zestarzeć Boże dlatego zostało mi
trochę deszczu i garść opadłych
brzozowych liści