Do żadnej ikony nawet najbarwniejszej
Nie pozowali nigdy nasi bogowie
Nie zamykaliśmy ich w koła kluby i organizacje
A ich możliwości sięgały daleko poza diecezję
Nasi bogowie są łagodni lecz kiedy wpadają w gniew
Siłę swego gniewu kierują przeciw sobie samym
Kiedy zaś żałują i przeklinają dzień stworzenia
Siebie tylko winią za źródło swego żalu
Bogowie nasi chodzą w butach naszych
A w koszulach ich my chodzimy
Wypijamy sobie wspólnie piwo na skwerze
I dzielimy się podobnymi kawałkami chleba
Na obraz wzajemny i podobieństwo
Lepimy się z gliny głodu