Na firmamencie
pogasił gwiazdy
i rozpoczął
taniec godowy
Zatańczył walca
na parapecie
wcisnął się między okiennice
wpłynął do mego pokoju
Polonezem
opływał wszystkie ściany
w pełni dumny
ze swego skończonego kształtu
Wszystkie myśli
wypełzły spod poduszki
i kłębiły się
oberkiem odbijanym
Tańczący księżyc
posrebrzył moje włosy
odpłynął rankiem
w obłoki
Czekam na nów
by znów
pozbierać myśli
i z przytupem zasnąć