może coś płynie
ale poza nim
gdzieś na zamkniętych ulicach
i pod ławkami rezerwowych
na których pozwolono by świętował
co jakiś czas
po usunięciu z przyzwyczajeń
i pamięci miasta
do mieszkań ludzi
których tu nie ma
wciąż może zaglądać
przecierając oczy
kiedy zmęczony czekaniem
nie może wypełniać
własnych obietnic
które kolejno gasły
powpychane w zgiełk
gdy zbiegną się lata
znowu chce śpiewać
ten swój refren
do końca
najuczciwiej jak potrafi
bo wierzy
że jest winien
tamtym ludziom i miastu
prawdę o sobie
kiedy już wie
że rewolucji nie będzie
chce ją wyśpiewać
jastrzębiom
tnącym niebo rozproszonych ptaków
mając w środku
chrzęst deptanych złudzeń
rozrzuconych
po szarych zakamarkach codzienności
- Ryszard Wasilewski
- "Akant" 2011, nr 12
Ryszard Wasilewski - Wyłączony
0
0