Archiwum

Wojciech Łęcki - Dwie Julie

0 Dislike0
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Spis treści

Ta Julia przywieziona w teczce jest kłótliwa jak każdy Kapulet
i nie planuje samobójstwa z miłości do kogoś z Montekich.
Jest wyniosła i pewna swojego nieróbstwa. Zamiata korupcję
pod dywan, bo od tego bywa. Przyleciała na miotle, aby zamieść
przed sobą. Nie ma natchnienia do porządków. Pamiętam,
jak się zatrzymała przed sikającym kloszardem, żeby go zawstydzić.
Nawet na nią nie spojrzał. Nie przeprosił. Szli potem ona za nim,
zanim dała za wygraną. Za daleko miał ten pustostan, więc sam
poczłapał dalej. Miała takie brązowe spojrzenie na rzeczywistość,
że nikt nie patrzył tak samo. Miała takie zimne dłonie, że czuć było
ich chłód na odległość. Jak anty-dotyk. Albo gotyk dotyku. Taki bezdotyk.
Taka bezdotykowa myjnia, wyspecjalizowana w zmywaniu cudzych
głów. Ta Julia przywieziona w teczce nikogo nie przekupiła.
Gaśnie, gdy rozkwita korupcja.
Spotkałem ją kiedyś pod lasem: – Cześć – powiedziała zaciągając 
– jestem Julka Kopulet z Weroneża. Przez czistyj przypadek
kurwa, ale nawet po wódce nie powiem, że dziewica. Pewnie
mi nie uwierzysz, że pod tym laskiem czekam na swojego Romea.
I on przyjdzie. I zabierze mnie stąd. Potem będzie mnie bił,
jak się bije żonę – do krwi. I będę go kochała…
Miała takie niebieskie spojrzenie na rzeczywistość, że
rozpływała się przed nią. Chuchała w przemarznięte dłonie
zsiniałymi wargami, żeby były w dotyku gorące. Umiała dać z siebie,
czego sama nie miała. I tyle ją widziałem.

 

 

Wydawca: Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - akant.org
We use cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.