Z cyklu: Obrazki z podróży
Sikora uboga – szarytka, a może sosnówka?... Na pierwszy rzut oka dosyć podobne, chociaż dla „znawcy" takiego jak ja nawet ta biała plama na potylicy i dwa białe paski na skrzydłach nie mogą być wyrocznią. Dopiero jak zaśpiewa swoim zgrzytliwym „wice – wice – wice", upewniam się – to sosnówka!
Od kilku już dni uczestniczymy w tych porankach muzycznych skrzydlatego bractwa, które z daszka nad starą studnią zrobiło sobie małą scenę opery borowiackiej. Ta wczorajsza solistka to na pewno była szarytka, bo tylko ona ma w swoim repertuarze takie pieśni jedno lub dwuzgłoskowe pobrzmiewające jak „tjipp – tjipp" albo „pitji – pitji". Może jutro doleci jeszcze modraszka ze swoim srebrzysto – brzmiącym trelem „psici – sirrr…". Bogatkę też pamiętam, ale wypatruję chętniej u schyłku zimy, bo jej tony „ciri – citig", są dla mnie najmilszym zwiastunem wiosny.
Bory Tucholskie, w sierpniu 2010
Ojcu Janowi Górze
Z cyklu: Obrazki z podróży
Gdy mocno zapragniesz, wszystko może się zadziać.
I zadziało, jedziemy na Jamną! Otuleni mgłą wdrapujemy się coraz wyżej i wyżej, drogą, którą trudno odnaleźć nawet na szczegółowych mapach. Żartuję: – gdy dotrzemy do… Góry, na pewno zaświeci nam słońce… I świeci na powitanie, gdy przekraczamy bramę tego magicznego miejsca. Tutaj można spotkać drugiego człowieka, tutaj też właśnie dzisiaj (po raz drugi) spotykają się… Matki Boskie… Jest też nasza – Pięknej Miłości z bydgoskiej Fary. Gdy przedstawiamy się Ojcu Janowi – skąd przybywamy, wita nas słowami: – To wy jesteście… ta lepsza wiara?!
Jamna, 18 sierpnia 2007