Z cyklu: Obrazki z podróży
Sikora uboga – szarytka, a może sosnówka?... Na pierwszy rzut oka dosyć podobne, chociaż dla „znawcy" takiego jak ja nawet ta biała plama na potylicy i dwa białe paski na skrzydłach nie mogą być wyrocznią. Dopiero jak zaśpiewa swoim zgrzytliwym „wice – wice – wice", upewniam się – to sosnówka!
Od kilku już dni uczestniczymy w tych porankach muzycznych skrzydlatego bractwa, które z daszka nad starą studnią zrobiło sobie małą scenę opery borowiackiej. Ta wczorajsza solistka to na pewno była szarytka, bo tylko ona ma w swoim repertuarze takie pieśni jedno lub dwuzgłoskowe pobrzmiewające jak „tjipp – tjipp" albo „pitji – pitji". Może jutro doleci jeszcze modraszka ze swoim srebrzysto – brzmiącym trelem „psici – sirrr…". Bogatkę też pamiętam, ale wypatruję chętniej u schyłku zimy, bo jej tony „ciri – citig", są dla mnie najmilszym zwiastunem wiosny.
Bory Tucholskie, w sierpniu 2010