Nie śniłam
kiedy przydługi cień
wyglądał przez szczelinę czasu
zacierając kontury ramion
co otulały moją przestrzeń
zachwiał się rytuał
pozrywały sieci
z szerokich rękawów
wyfrunęły skrzydlate myśli
przylegające
do podszewki dnia
i koronki
misternie utkanej przez czas
wszystko wokół
lekko zatarte
mieszało się z tłem
jaskrawe światło, rozłożyste drzewo
i echo
w obrazie dźwięku