13 lutego
Do tych „czynników pierwszych”, stanowiących fundament każdego dnia, o czym pisałem w nocie z 10 lutego, na pewno nie należą cienie z przeszłości, wspomnienia, sentymenty. Traktujmy je więc jako fotografie, które z czasem zaczynają przeszkadzać, bo jest ich za dużo. Żyjmy tym, co jeszcze żyje, co jest teraz, tu.
Zaraz zaparzę sobie herbatę i – powoli ją sącząc- będę pił herbatę.
14 lutego
Grupa Twórcza Wzajemnej Adoracji. Takie prowincjonalne lokalności są karykaturą szerszego, krajowego dajmy na to, życia artystycznego. Wszystko tu jest: instytucje, urządzenia, eventy, publiczność, tylko w mniejszej, cherlawej skali. Brak szerszego oddechu, chyba że nasyconego alkoholem, bo wtedy to szerokość jest, że hej!, na cały horyzont a nawet i dalej.
Grupa spotyka się tylko we własnym gronie i tylko o sobie mówi. Ma własną publiczność. Najważniejszą osobą zdaje się być wygadana i bezkrytyczna stara panna, która jako przedstawicielka publiczności zawsze pierwsza dyskontuje w ochach i achach prezentowane dzieła. Po tej euforycznej, zazwyczaj długotrwałej, chaotycznej i szalenie zagmatwanej wypowiedzi, nikomu już nie wypada mieć innego zdania. Potem grupa „idzie na piwo”, wraz ze starą panną oczywiście, gdzie (dosłownie) poklepuje się po plecach w braterskich uściskach (Mordo ty moja) a starą pannę emabluje, choć bez ostatecznego skutku, bo kto by ją chciał.
15 lutego
Wraz z Komitetem Odbudowy Zachodniej Pierzei Starego Rynku w Bydgoszczy u nowego biskupa bydgoskiego Krzysztofa Włodarczyka. Duża otwartość i oczywistość, poważne traktowanie każdego i każdego problemu. W rozmowie pozwala nawet wejść sobie w słowo. Tylko przy takiej postawie hierarchii Kościół rzymskokatolicki w Polsce może w dzisiejszej dobie postprawdy, manipulacji i prywatyzacji życia odegrać pozytywną rolę. Po prostu być z ludźmi. Więcej chrystusowych wartości, mniej ludzkiej pychy i słabości.
16 lutego
Trudno mi dziś o inne zajęcie niż wypisywanie adresów na kopertach. Zaczynam rozumieć biuralistów – taka mechaniczna praca uspokaja, gdyż odciąga od myślenia.
17 lutego
Nie dziwię się pisarzom, którzy piszą dzienniki. To dobre ćwiczenie utrzymania się w formie. Ja na dodatek piszę powieść.
18 lutego
Fotografie ze studniówek. Dziewczyny tęgie, chłopcy speszeni. To tak ogólnie. Ale gdy przypatrzyć się osobno każdej sylwetce i twarzy, to jakaż to indywidualna historia!
19 lutego
Bez biblijnej nadziei sieję na próbę szpinak zimowy olbrzym i marchewkę. Pani Natura zdecyduje, tym bardziej, że ostatnio jest bardzo chimeryczna. Nad głową, gdzieś w niebiosach wieje jak sto diabłów. Huczy.
20 lutego
Jakby więcej czasu na smakowanie chwil, otoczenia, ludzi, aury. Zawsze goniły mnie myśli, sprawy...
Jak widać, nasz odbiór świata zależy od naszego mózgu.
21 lutego
Zmarł Adam Jezierzański (1940-2022) – dużej klasy rzeźbiarz, malarz. 82 lata. Nikogo to nie obchodzi. Ci, z którymi balował już nie widzą, nie słyszą. Piszę wspomnienie do miejscowej gazety. Dlaczego ja?
22 lutego
Martwię się o dzieci, które ze spuszczoną głową drepczą za matkami zapatrzonymi w telefon komórkowy. Czy czują się niepotrzebne?
Wkrótce one też zapatrzą się w komórki.
23 lutego
Jeden z wicewojewodów powiedział mi, że gdy miesiąc temu rząd w przypływie histerii omikronowej kazał urzędnikom iść do „pracy zdalnej”, to obecnie, po miesiącu nawet trudno zauważyć w urzędzie, że ich nie ma.
- A na czym ta praca zdalna polega? – zapytałem.
- Na zerkaniu od czasu do czasu na ekran komputera, czy nie ma tam wezwania. – usłyszałem w odpowiedzi.
- To co robią?
- Mam nadzieję, że przynajmniej książki czytają.
Czytają czy nie czytają. Starzy ludzie i tak są straceni ale dzieci. Histeria omikronowa wepchnęła je w majestacie prawa i „szlachetnej troski o nasze zdrowie” w obłęd gier komputerowych. Po miesiącu wróciły do szkół jak otumanione.
24 lutego
Długo nie pisałem o publikacjach z wojną w tytule, bądź w tle, bo nie znoszę meanstreamowych podżegaczy medialnych, którzy robią wszystko, aby - siejąc strach - podporządkować ludzi sobie i swoim mocodawcom, wymuszającym tępy konsumpcjonizm. Cały czas miałem przekonanie, że to sprytna prowokacja Rosji znanej z niekonwencjonalnych form polityki. Zademonstrowała siłę i zdecydowanie, rozbiła jednomyślność Zachodu. Zdemolowała, i tak już zdemolowaną Ukrainę, która – pozbawiona elit i skorumpowana – przez trzydzieści lat nie potrafiła dźwignąć się. Nic też dziwnego, że wielu Ukraińców, podobno jedna trzecia, chciała być pod Rosją. W tak wielkim imperium zawsze jest jakaś perspektywa.
Myślałem, że realna wojna nikomu się nie opłaca, chyba, że Zachód uzna, że jest ona potrzebna do dalszego resetowania gospodarki. Z histerią koronawirusa niezbyt się udało, a trzeba przecież osiągnąć linię zero, aby znów produkować, produkować, produkować... Globalnym kapitalistom opłaca się wywoływanie kontrolowanych kryzysów, bowiem oni wtedy się tuczą a mali i średni padają. Nic też dziwnego, że media rozsiewały strach i panikę...
A jednak stało się. To, co wydawało się absurdalne, nastąpiło i to rękoma młodych, zdrowych ludzi, bo tacy są przecież rosyjscy żołnierze, dowodzonych przez zaślepionych szaleńców, bo tacy bywają dowódcy. Chcą się bić aby bić, próbować nowej broni, a broń przecież kusi i sama strzela. W rękach ludzi prostych zdaje się być cudowną maszynką. A potem to już zwykły automatyzm wojenny: odegrać się, zemścić, pokazać swoja wyższość, zwyciężać.
25 lutego
Piszę do dyrektora Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej list, w którym proszę go o zachęcenie osiedlowych filii bibliotecznych do obchodzenia 21 marca Światowego Dnia Poezji. Niech czytelnicy, a tacy jeszcze wokół tych filii się gromadzą, spotkają się w tym dniu i podzielą swoimi przemyśleniami na temat definicji poezji jako takiej, przeczytają ulubione utwory. Trzeba jakoś ten szary, zmaterializowany i zbiurokratyzowany świat upiększać. Już samo słowo poezja jest barwne.
26 lutego
Jeden z piszących wiersze (czy poeta?) przysłał do redakcji plik swoich utworów z prośbą, abyśmy je przeczytali. Nie wydrukowali, tylko przeczytali. Trafił w sedno sytuacji literatury dziś. Wydrukować można, ale znaleźć czytelnika- oto jest sztuka!
27 lutego
Odwiedzam coraz więcej domów jakby pustych. Brakuje w nich wesołości, młodzieńczego wigoru i zadowolenia, radości dnia codziennego. Młodzi jeszcze są, ale milcząco zatopieni w ułudzie fosforyzujących ekranów laptopów, smartfonów, komputerów.
1 marca
W telewizji przerażające objawy zniszczeń wojennych na Ukrainie. Całe szczęście, że nie pokazują trupów; kultura przekazu wojennego wyraźnie wzrosła. Znam ten kraj, znam jego niedostatki infrasktukturalne, których nie udało się zniwelować w ciągu 31 lat niepodległości, chociaż widziałem również jak z roku na rok Ukraina budowała się. Jako były wiceprezydent miasta do spraw infrastruktury komunalnej zdaję sobie sprawę, jak trudno będzie owe zniszczenia usunąć. Chyba, że ta wojna zmieni dotychczasowy egoizm dorabiania się na ofiarną współpracę... Niezwykły spokój i godność na twarzach uciekinierek. Tak, owa godność zawsze mnie urzekała u ludzi słowiańskiego Wschodu, łącznie z Rosjanami, którym jednak mam za złe, że dają się ogłupiać szalonym przywódcom, tolerowanym głównie dlatego, że kto tak ogromny kraj ogarnie? Ogromny kraj? Tak, to jest siła i słabość zarazem Rosji.
Cóż znaczą wiersze wobec zmagań i tragedii wojennych? Nawet mnie, poecie, zgrzytało w głowie, gdy niedawno czytałem, że marszałek Edward Rydz- Śmigły po haniebnej, choć racjonalnej ucieczce z Polski, pisał wiersze i malował.
Pracuję więc na głębokim zapleczu wsparcia Ukraińców. Mają do mnie zaufanie, bo pracuję z nimi już czwarty rok. Telefony od ludzi, którzy chcą pomóc, ale sensownie. Też mają do mnie zaufanie. Oby tych i tamtych nie zawieść! Oby starczyło głowy i rąk!
Wieczorem na wiecu poparcia Ukrainy mówię to, czego W.W. Putin nie potrafi zrozumieć. Że Ukraińcy są narodem. Młodym, zdezintegrowanym, ale są. I że Ukraina jest państwem – koślawym, o źle wytyczonych granicach, ale jest. I my, jako Polacy, musimy w poczuciu międzyludzkiej solidarności, ale też we własnym interesie, Ukrainie pomóc, choć główny wysiłek obrony winna ona podjąć sama. Jako jedyny mówię o trudnej historii polsko-ukraińskiej, że nie można o niej zapomnieć, ale debatę tę na pewien czas trzeba zawiesić.
Oklaski, ale też szmer dyskusji; na wiec przyszło z 300 osób, z tego 100 to Ukraińcy. W zasadzie młodzi. Niewiele wiedzą o przeszłości. Padają spontaniczne deklaracje pomocy, słowa oburzenia, wyzwiska. Emeryt od niedawna mówi, że całą swą pierwszą emeryturę przeznaczy na Ukrainę. Rozumiem to, ale wolę pracować z Ukraińcami w celu budowy ich elit i społeczeństwa obywatelskiego, co od 3 lat czynię w mieszanym, polsko-ukraińskim Stowarzyszeniu Pracy Społecznej. Na razie jest to siew, a plon przyjdzie po latach. Nic się nie dzieje od razu, tak jak wojna teraz się dzieje.
Żenujący wyścig w telewizji i mediach społecznościowych: - Ja też! Ja też! A przecież Chrystus powiedział, że jak chcesz pomagać, to rób to tak, aby nikt tego nie widział. Starowiercy, spełniając to zalecenie Chrystusowe, a samemu szanując godność człowieka biednego, zostawiają chleb i żywność na dyskretnie usytuowanych półkach na ścianie chaty.
Chrystus nakazał: „Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili”.(Mt. 6,2). No dobrze, ktoś powie, a z czego maja żyć politycy, dziennikarze, harcownicy społecznościowi?
2 marca
Niemal już światowy sąd nad zaniedbaniami biskupa Monachium Josephfa Ratzingera w kwestii pedofilii. Brak empatii wobec człowieka stojącego u progu wieczności (95 lat). Zastanawiam się, dlaczego jesteśmy, także ja, tak bezwzględnymi sędziami sprawców tych odrażających zbrodni?
Na pewno dlatego, że jest ona dla nas, normalnie pożądających, egzotyczna. Ale pożądających. Zapominamy czasem jak wielka i zwierzęca bywa siła pożądania. Także naszego.
Zapominamy też, że decyzje człowieka odpowiedzialnego za instytucję bazują nie tylko na jego własnym osądzie moralnym, ale też na tradycji tejże instytucji, owym modus operandi. A w Kościele rzymskokatolickim, praktykującym niemal od tysiąclecia celibat osób konsekrowanych, co spowodowało, że Kościół ów stawał się w niektórych regionach azylem dla homoseksualistów i pedofilów, ów modus operandi polegał na ukrywaniu zła, dla dobra instytucji, co często niestety było także tolerancją zła. Zarówno Benedykt XVI jak i Jan Paweł II w takim Kościele wyrośli i takie jego odmienne reguły wpływały na ich decyzje.
Następcy też by grzęźli w tej moralnej brei, gdyby nie światło Ducha Świętego, które oświeciło niektórych dziennikarzy oraz prawników i kazało im wyciągnąć na zewnątrz owe obrzydliwe robaki zbrodni moralnych i fizycznych.
Nie usprawiedliwiam zaniedbań kardynała J. Ratzingera, tylko staram się wyjaśnić ich mechanizmy, czyli po prostu zrozumieć.
Trzeba też mieć świadomość, że nikt do czasu zajęcia znaczących pozycji w instytucji Kościoła przez kard. J. Ratzingera, nie zrobił od niego więcej w dziedzinie walki z przestępstwami seksualnymi w kościele. To on w 1982 roku włączył, martwą dotąd instrukcję, Crimen Sollicitationis do Kodeksu Prawa Kanonicznego. (Codex Iuris canonicia autoritate). Benedykt XVI za swego pontyfikatu wydalił karnie ze stanu kapłańskiego ponad 400 księży pedofilów. Jan Paweł II i Benedykt XVI byli dziećmi swego czasu i instytucji Kościoła na danym etapie rozwoju, choć mimo wszystko wyrośli ponad ten czas i etap, inicjując szereg pozytywnych zmian.
3 marca
O szóstej rano alarmistyczny telefon, że ewakuowany z Ukrainy specjalny dom dziecka marznie w Harcerskim Ośrodku Wypoczynkowym w Smerzynie. Jadę natychmiast, interweniuję. Dom przenoszą w cieplejsze miejsce, ale nie jestem pewny, czy lepsze, bo tam był piękny, ogrodzony teren, w sam raz dla niepełnosprawnych dzieci.
Jestem pełen podziwu dla nielicznych wychowawców i pielęgniarek, którzy zdecydowali się na wyjazd do Polski. Jakże one opiekuńcze, mimo śmiertelnego znużenia 40-godzinnej jazdy autobusem! Dzieciaki fantastyczne- przedstawiają się, pytają o imię. Tulę je, a starsze przyjacielsko poklepuję po plecach. Obopólne szczęście.
I ten, przejmujący widok uchodźczej wspólnoty: Starsze dzieci niosące małe dzieci na posiłek w stołówce.
4 marca
Wtula się w niego. Długo, bardzo długo. Co jej się w nim podoba? Chyba gęsta, nie nażelowana ale falująca niczym chorągiew, brunatna czupryna.
Przeczesuję palcami swoje przerzedzone włosy. I na dodatek siwe.
5 marca
Wszystkiego nie uchwycę, wszystkiego nie napiszę a chciałoby się. Także Eugeniusz Koźmiński każe mi w Dzienniku czasu zarazy pisać każdego dnia więcej, a ja za każdym zdaniem czuję pęczniejące ego. Dość mam takich ego-pisarzy, których z roku na rok jest coraz więcej. Pchają mi się niczym dzieci na kolana, chcą być słuchani (czytani).
6 marca
Życie kulturalne Polski toczy się w zamkniętych obiegach poszczególnych ośrodków prowincjonalnych i w równie zamkniętym obiegu warszawsko-centralnym. Uczestnicy tych gett patrzą na siebie nawzajem jak na egzotyczne ptaki i raczej nie chcą się znać, bo są dla siebie konkurencją. Dominuje warszawka z racji łatwego dostępu do kamer i mikrofonów masowego rażenia. Wydaje mi się, że mimo wszystko wszystkim jest z tym dobrze.
7 marca
Ciśnienie globalizacji i pandemii, tudzież absurd wojny, odebrało ludziom energię. Niektórym nawet nie chce się żyć (nota z 9 lutego 2022 roku).
8 marca
Na ulicy zaczepiają mnie młodzi, zbierający do puszki PCK „na Ukrainę”. Dziewczyny niosą puszkę, chłopiec mówi.
Mógłbym odpowiedzieć, że już sporo pieniędzy dałem na Ukrainę, i sił, i czasu, i lokalu, ale daję datek i dziękuję kwestarzom za akcję. Cieszę się, ż młodzi zdecydowali się aktywnie uczestniczyć w historii.
9 marca
A jednak pisarze, przynajmniej niektórzy, czytają siebie nawzajem. Dzisiaj znów telefon, świadczący o przeczytaniu mojej nowej książki poetyckiej Egzystencje i ptaki.
10 marca
Francis Fukuyama, ten od końca historii przyznaje, że się pomylił, że historia nadal trwa, a jej obecnym etapem jest kryzys zachodniej demokracji liberalnej, do którego przyczyniły się różne złożone czynniki, jak globalizacja, nierówności społeczne, populizm wraz z rozwojem sieci społecznościowych lansujących post-prawdę. Demokracja, prócz mechanizmów samoregulacji, ma takie potężne mechanizmy autodestrukcji. Co dalej? F. Fukuyama nie odpowiada, a mnie wydaje się, że oprócz systemów autorytarnych i dyktatorskich rozwiązywaniem są systemy spolegliwego, rozumnego władztwa, które nie traktują polityki jako dyrygowania ludźmi, tylko jako służbę. Tylko jak takich władców wychować i wyłonić?
11 marca
On wszystko wie, o wszystkim ma swoje zdanie, wszystko ocenia. Innymi słowy panuje nad światem.
12 marca
Młodzi w większości przypadków dystansują się od wojny i okołowojennych historii. Nie interesują się zbytnio. Traktują to jako kolejny, głupi kaprys dorosłych zakłócający ich wirtualno-konsumpcyjno-ludyczne trawienie świata i swego życia. Jedyne, co dociera do nich z realu, to, że... uchodźców trzeba przyjąć. A jak? – tego już nie wiedzą i nie chcą wiedzieć.
13 marca
Nie dać się wojnie! Nie pozwolić aby wojna nas zabiła, to znaczy, aby trwale zaciążyła na naszej psychice. Nie pozwolić zniszczyć się przez strach, przygnębienie, nienawiść, chytry spryt, dekownictwo. A równocześnie walczyć z wojną, aby ofiarom wojny pomóc. Być normalnym w nienormalnym czasie.