przychodzą do mnie ludzie i
ci ludzie dźwigają stelaż ramion
jak ty i ja chowają w ustach
narowiste języki płomieni
przychodzą do mnie nie wiadomo po co
być może myślą że jestem
kawiarnią która zapachem kawy
przyćmi samotność tańczącą
w ich rozpłomienionych ustach
albo
łudzą się że ja to przestrzeń
między Atlasami bloków
możliwość oddechu
przychodzą więc cicho onieśmieleni
dotykają ścian moich snów
i zawód łamie im kręgosłupy
wątłe „chrup" i
odchodzą bez słowa