Wspólne przesłanie do narodów Polski i Rosji, spersonifikowane przez Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski (Kościoła Rzymskokatolickiego) Arcybiskupa Józefa Michalika, Metropolitę Przemyskiego i Zwierzchnika Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchę Moskiewskiego i Całej Rusi Cyryla, a więc nie najwyższej rangi, bo bez bezpośredniego oparcia o Synod KRK w Polsce i Sobór Biskupów bądź Sobór Lokalny Rosyjskiej Prawosławnej Cerkwi, jest dokumentem przypominającym w naszym hic et nunc podstawowe przesłania biblijne, w tym przede wszystkim ewangeliczne. Wzywa do pojednania i zbliżenia obydwu Kościołów, narodów polskiego i rosyjskiego, wreszcie wszystkich ludzi dobrej woli. Przechodzi ponad różnicami dogmatycznymi (m.in. dodatek Filoque w Credo, nauka o grzechu pierworodnym i czyśćcu, niektóre dogmaty II tysiąclecia chrześcijaństwa na Zachodzie) i sięga do najczystszego źródła: „Jezus Chrystus jest naszym pokojem i pojednaniem" (Ef 2,14 Rz 5,11).
Przesłanie to, choć formalnie spersonifikowane, nie jest dziełem podpisujących je osób, ani efektem ich spotkania, tylko owocem pracy wielu zespołów w obydwu Kościołach, ale też – szczególnie w Kościele prawosławnym, wyraźniej niż rzymskokatolickich nawiązującym do wspólnotowości (soborności) pierwszego chrześcijaństwa – owocem odwołania się konsultacyjnego do szeregowych wiernych.
Ma charakter kompromisu, dowodem czego jest pominięcie terminów: komunizm, sowietyzm, bolszewizm, czy wreszcie rosyjski szowinizm z rosyjskocentrycznym słowianofilstwem, a zastąpienie ich, słabiej historycznie osadzonymi terminami: ateizm, represje wywołane przez reżimy totalitarne. Próbuje – wbrew historycznym faktom- być symetryczne, mówiąc o miejscach kaźni i mogiłach znajdujących się na polskiej i rosyjskiej ziemi, wzajemnych pretensjach i oskarżeniach, negatywnych stereotypach. Historyk jest w stanie zgodzić się z równym obciążeniem obydwu narodów negatywnymi stereotypami, bo u Polaków wobec Rosjan jest ich bardzo wiele, ale na wadze prawdy historycznej szala z winami ludobójczymi, krzywdami i wyzyskiem jednoznacznie przechyla się na stronę rosyjską. Oczywiście, że nie w równym obciążeniu sumienia każdego Rosjanina. W swoich, dość częstych zresztą spotkaniach z przedstawicielami tej nacji, zadaję jednak pytanie, wcale nie retoryczne, choć często żadnej retoryki po nim od moich interlokutorów nie słyszę(zazwyczaj zapada milczenie):
– Czy Lenin, Stalin lub Beria osobiście wymordowali miliony ludzkich istnień?
Tak, jak samo zadanie tego pytania musi mi na razie wystarczyć, tak – wydaje się – że na razie ów ahistoryczny kompromis zawarty na tej płaszczyźnie w omawianym Przesłaniu musi nam wystarczyć. Inaczej strona prawosławia i rosyjska zarazem, do tego Przesłania by nie dopuściła, choć z samych tylko pozycji prawosławnych można było iść dalej, bo RPC w epoce komunizmu doświadczyła, i mordów, i likwidacji świątyń i znieprawienia stanu kapłańskiego poprzez delegowanie doń na całe życie agentów służb bezpieczeństwa. Ale w tradycji rosyjskiego prawosławia było one najczęściej Kościołem panującym czy rządowym, a nie wolnym, jak na przykład staroprawosławie, ów fenomenalny wykwit rosyjskiego zmysłu religijnego, praktycznie i codziennie uprawianego chrześcijaństwa (bytwoje christijanstwo).
Skądinąd jednak przyznanie się do win niedopełnionych jest w tradycji chrześcijańskiej ekspiacji czymś bardzo cennym, bowiem wzmacnia, jako jedną z najbardziej cenionych cnót chrześcijańskich – pokorę.
Dopatruję się jeszcze jednego silnego, asymetrycznego wpływu RPC na rzeczone Przesłanie. To wyeksponowanie na liście zagrożeń moralnych, czy wręcz działań demoralizujących współczesnej rzeczywistości, związków osób jednej płci, które usiłuje się przedstawić jako jedną z form małżeństwa. Niestety, polski rzymskokatolicki kler, tak ostro sprawy tej nie stawia. Oczywiście, że mówi o tejże patologii, ale nic nie robi w tym zakresie. Byłem świadkiem, jak kontrmanifestację wobec manify homoseksualnej, a raczej pierścień nie dopuszczający do ruszenie tej manify, wzmacniali kapłani i diakoni prawosławni z krzyżami w dłoniach, nie mówiąc już o członkach bractw cerkiewnych niosących ikony. Taka manifa nie zrobiła nawet ani kroku w Rydze, w końcu na poły luterańskiej. 6 czerwca 2012 roku Sąd Miejski w Moskwie zatwierdził wyrok Sądu Dzielnicy Twerskiej z 19 stycznia 2012 roku, który uznał decyzję merostwa, nie udzielającego zgody na przeprowadzenie w stolicy 102 parad pedalskich od 2012 do 2112 roku. Bo prawosławie to chrześcijaństwo życia (bytowoje christianstwo), a nie tylko, szczerych skądinąd, deklaracji i homilijnych wezwań. Zresztą narody, które traktują swoje chrześcijaństwo poważnej niż Polacy, także prawem walczą z zanegowanymi przez Biblię wynaturzeniami. Prawo zakazujące promocji małżeństw gejowskich weszło w życie 2 marca 2010 roku na Litwie. Tak zdecydowana prawosławna negacja homoseksualizmem bierze się wprost z Biblii. „A gdy jakiś mężczyzna kładzie się z inna osobą płci męskiej, tak jak mężczyzna kładzie się z kobietą, obaj dopuszczają się obrzydliwości" (Kpł 20, 13). (Także: Rdz 19,22; Rz; 1,27; 1 Tm, 1,10, Jd 7).
Kodyfikator praktycznego chrześcijaństwa, apostoł Paweł powiedział wprost: „A czyż nie wiecie, że nieprawi nie odziedziczą królestwa Bożego? Nie dajcie się wprowadzić w błąd. Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani mężczyźni utrzymywani do celów sprzecznych z naturą, ani mężczyźni kładący się z mężczyzną, ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani rzucający obelgi, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego" (Kor 6, 9-10).
Przesłanie rzymskokatolicko-prawosławne, nie chcąc wprowadzać wiernych w błąd podkreśla więc:
„Trwałą podstawę każdego społeczeństwa stanowi rodzina jako stały związek mężczyzny i kobiety. Jako instytucja ustanowiona przez Boga (por. Rdz 1,28; 2,23-24) rodzina wymaga szacunku i obrony. Jest ona bowiem kolebką życia, zdrowym środowiskiem wychowawczym, gwarantem społecznej stabilności i znakiem nadziei dla społeczeństwa. To właśnie w rodzinie dojrzewa człowiek odpowiedzialny za siebie, za innych oraz za społeczeństwo, w którym żyje".
Mądre, zgodne z naturą człowieczą i społeczną to słowa…
A tu publicysta „Gazety Wyborczej" Paweł Wroński 20 sierpnia 2012 roku, na siłę polityzując sam fakt Przesłania, manipulując nim według wybiórczych obsesji, bełkocze coś o konflikcie kulturowym między chrześcijaństwem a cywilizacją. Biadoli nad wciągnięciem w wojnę kulturową Prezydenta RP oraz – jakby jednoznacznie – odsyła wszystkie kwestie moralne, w tym małżeństw pedalskich, podniesione w Przesłaniu do…rozstrzygnięć parlamentarnych.
Rozumiem, że oszołomiony mnóstwem bodźców i gwałcony do pisania tekstów na zawołanie i pod ideowe dyktando Adama Michnika najemny publicysta gazety codziennej ma prawo do bełkotu, ale ktoś przecież powinien jego wydumania przed drukiem skorygować. A że są one niekompetentne i bez znajomości rzeczy świadczy fakt, że P. Wroński potraktował pieśń radości, po części nawet religijną, bo śpiewaną w cerkwiach, Mnogije leta, jako polskie, zazwyczaj pijackie, Sto lat.
Na zdjęciu: Siedziba patriarchy Moskwy i całej Rusi Cyryla w Siergiejew Rosad. Fot. Stefan Pastuszewski