Przymus życia
Temu co ostygł z płaczu kamień ciąży w oku
wolny od czucia czasu tyranii obłoków
pełznie przez swoje życie z kamieniem u szyi
Czasem łączy się w stada takich jak on odmieńców
Szuka by znaleźć ślad bożego buta
w życiu jak niezawiniona doczesna pokuta
Cmentarz jest jego ciągle przyjaznym pejzażem
chełpi się bliskością kosów wron i ważek
Na pytanie o życie mówi szeptem – nie wiem
pohukiwanie sowy jest jego odzewem
Temu co ostygł z płaczu kamień ciąży w oku
diabeł mu w wędrówkach dotrzymuje kroku
W obłokach już o świcie poszuka odbicia
Oczy wyschły z płaczu – został przymus życia