Za każdym razem, kiedy wyjmuję dużą kopertę ze skrzynki na listy (wymiary zgodne z wymogami unijnymi), licytuję w myślach znane nazwiska. Które z nich pojawią się tym razem? Na początku nie znałam żadnego z nich. Pierwszy numer „Akantu" kupiłam trochę z ciekawości, a trochę z uwielbienia dla kwiatu akantu wieńczącego antyczną kolumnę. Czasami próżność nie wiedzie na manowce. Poznańska ulica Głogowska tętniła gwarem tłumu ludzi spieszących do pracy, tramwaje przepełnione jak zwykle wesoło rozgadaną młodzieżą. Pośród tego hałasu znalazłam swoją enklawę radości wśród kart „Akantu". Przejechałam swój przystanek, następny również. Dziwnie nie zdenerwowałam się, kiedy w pracy znacząco spoglądano w moją stronę. Jedna tylko osoba zrozumiała moje zachowanie. Potem okazało się, że zna Edmunda Pietryka. Od tamtej pory czekam także na innych autorów, których nazwisk wszystkich nie jestem w stanie teraz wymienić: Utkin, Suchanek, Nagórska, Baziak, Pastuszewski, Orlikowski, Wierzchowski, Berger, Biela, Chyczyński, Godlewski, Dziemidowicz, Manteuffel i wielu innych. Któregoś dnia odważyłam się przesłać kilka wierszy z prośbą o ocenę, bez większej nadziei na odpowiedź. Gdzież ja, marna mrówka, wśród tak znakomitych nazwisk i utworów… Jednak odpowiedź przyszła.
Wielość nazwisk i różnorodność poruszanych na łamach tematów sprawia, że „Akant" jest pismem dla szerokiego grona czytelników. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Każdy może zabrać głos w tematach nurtujących dzisiejsze społeczeństwo. Misja, którą obrała Redakcja, spełnia się również poprzez wieść historyczną ze „Świata Inflant". Jak zwykle - z niecierpliwością oczekuję dalszych numerów „Akantu".
- Alicja Kubiak
- "Akant" 2012, nr 7
Alicja Kubiak - 15 lat – to sporo czasu!
0
0