Swietłanie
Zima, śnieg czernił się od twoich włosów
wiosenne słońce przegrało pragnienia
by letni czas zapakować głęboko pod skórę
zaistniałaś z pierwszym czerwonym liściem
po trasie ode mnie
do oczy klejnotem wschodzących
odległa zamknięta szczelinie słowem
podnosisz powieki na jakiś poraniony monument
dziś chciałbym by twoje rzeki w jadeitowej wazie
zawsze oblewały mój dotyk
nie omijając czasu ponownych narodzin