najtrudniej jest przetrwać zimę,
kiedy skrada się i kąsa mroźny,
styczniowy wiatr, zachodzi bielmem
oko widnokręgu, kruszeją kości,
kostnieją grzbiety fal.
woły piżmowe wygrzebują
spod śniegu kudłate włosy traw,
zlizują resztki światła.
kiedyś to opowiem wędrownym
statkom jak wygasły latarnie,
wymarło miasto fok.