wróciłem tam stary zmęczony wędrówką
pod kikuty nie umarłych do końca słów
kalekich gestów
w ten pejzaż gorączkowy drżący
przepoconych myśli
wróciłem tam
położyłem ręce na drodze
i chytrze grzebiąc w jej żółtej sypkości
chowałem w zanadrze ukradkiem
ślady moich marszów
pełzania
upadków
Rzeka
od tamtej pory
rzeka przynosi mi słońce
i wyrzuca na brzeg ociekające potem
zwykle leży na moich dłoniach
dotyka ust i ciąży na oczach
rudą plamą z obrazów Van Gogha
a wieczorem umiera
zbieram jego na piasku ślady
jak muszle ukradkiem
i przykładam do ucha by usłyszeć
milczenie które wrzuciliśmy z brzegu do rzeki
milczenie naszych dłoni drżących gorących
układanych do snu o Tristanie i Izoldzie
od tamtej pory
popełnionych słów najbanalniejszych
i wierszy
- Ryszard Siemiątkowski
- "Akant" 2013, nr 11
Ryszard Siemiątkowski - Powrót
0
0