obojętnie gdzie by to nie było
należy uznawać nienawiść (i miłość)
wchodzić do tej samej rzeki, znów
wystrzegać się szczurów i modliszkowatych wdów
wyrywać stare zęby wędrować nie za daleko
urazy zachowywać (najlepiej pod powieką)
albowiem w logice musi być też bezsens
dlatego do cna nie oszaleliśmy, jeszcze
Z kroniki przypadków –
dla Kingi
Krótko. Brudno.
Źle.
Tło. A my
w tym tle
Afry-
kański upał
Rzeka. Gęsta
zupa.
Za górami.
Za-
Poli-
tyczna mgła.
Zwrotność chwil-
jaskółek.
Słońce nie-
zbyt czułe.
Ody
do nicości.
Zardze-
wiałe mosty.
Łatwych dziew-
czyn multum.
Pył krwi.
Obiekt kultu.
Jasno. Długo.
Pięknie.
Póki wiek.
Nie pęknie.
Z rytmów kalekich
Drzwi znów zamknięte. Porzucone ciało.
Komuś było za mało.
Komuś się odechciało.
Blisko. Droga ku równi. Pochyłej.
Wrażenia. Raczej mało miłe.
Więc dałeś sobie w szyję.
Rano. Nawet kropli. Krwi. Wody. Potu.
I dalej naokoło. Gotów
Aż do następnej soboty.
Niosąc w oczach. Erotyczne tło.
Jechało się. Wlokło. W sobie szło.
Dlaczego o nim?
Stary poeta
dawno umarł
(albo wy-
marł
w gąszczu słów
Jego symbole
były nie z tej ziemi;
pełnej sprzeczności chaosu
i krwawej techniki
Milczą wiatrów fletnie
płaczą wierzby liśćmi zielonymi;
nikt dzisiaj tak
nie pisze (grób zachwaszczony
jak ugór bez treści)
Daty (1910-1979)
pokazują
że człowiek należał
do minionej epoki;
dlatego –
Fabuła
Jeżeli kobieta
to także północ, bez-
senna, nadrealna
Jeżeli myśl o błędzie
postrzępiona, to i ucisk
pod czaszką
Jeżeli zawał
ze zmęczenia, to zarazem
poraniony czas
Jeżeli upał
na początku wiosny, to har-
mider wróbli odsłonięty
Jeżeli nagość
intencji, to także
milczenie słów
Jeżeli cudze przywidzenie
w twojej wyobraźni, to znaczy
że pomylone zostały zdarzenia
bo zestrojono je, inaczej
* * *
To był
zwykły upał
Ktoś w nim
wreszcie upadł
Na wznak
lub inaczej
Wyzbywszy się
znaczeń
Kiedy
chciał się podnieść
Było to
nie-godne
Dlatego woli
leżeć
Mimo licznych za-
strzeżeń
To był
zwykły napad
Albo też
atrapa
Wkrótce się
przejaśni
W tym grajdole
strasznym
* * *
Krótko pytaj
długo śnij
jak krocionóg
czyli wij
Rysuj wzrokiem
cienkie linie
na powietrznej
światła glinie
Siebie wezwij
do porządku
by zapisać
nitki wątków
By rozplątać
jednym ruchem
słowa cierpkie
wersy kruche
Wąską drogą
biegnij wolno
kamienistą
ścieżką polną
W deszczu śnieżnym
w śniegu który
tworzy mroźne
kalambury
Dłuższe niźli
ptasie loty
wyższe niż
niebieski gotyk
Szept cię zdradzi
cień wytropi
zdemaskuje
spis i opis
Drogi, bezdroża, miejsca
Idąc
nie szedłeś, lecz się przedzierałeś
przez fragmenty swego losu małe
Zamiast ludzi widziałeś fantomy
mroczne twarze postarzałe domy
Wiatr nieudolnie dotykał gałęzi
ojciec narodu w telewizji ględził
Brakowało pomysłu jak dojść do celu
wrogu bliski, oddalony przyjacielu
Wracałeś
znikąd, do pustego od szeptów domu
nie pomogłeś sobie i nikt ci nie pomógł
Prywatność twoja była wówczas surrealna
dlatego i dzisiaj ktoś do ciebie żal ma
Że żyjesz mimo wszystko, że zbyt wolno umierasz
choć nie wiadomo co tam masz w papierach
Słychać promienie wieczne prostujące słońce
i widać, że nadlatują duchy planet drwiące