Los Fridos
malują na dziedzińcu Niebieskiego Domu
Fanny Rabel mówi
że to jak Błękitna Pracownia z Krakowa
o której jej także ktoś opowiadał
patio o ścianach z błękitu
przyśniły mi się kiedyś
Ogrody Majorelle
relaniejsze od śmierci
mój w La Casa Azul
to kawałek raju zaplątany w liście
do sukni musi pasować
strojny ogród
tak jak do moich oczu
pasujesz jedynie ty
cała reszta jest tylko
zmrużeniem powiek
powidokiem rozkoszy
patrzę w lustro
i upinam na głowie barwne korony
by kobiety Diega wiedziały
że jestem
gdy mnie nie ma
jego głód
przyciąga je ponownie
ale gdy jestem
wiedzą
że nie mają do niego dostępu
wtedy jest mój
Los Fridos
ze szkoły La Esmeralda
wciąż malują
patrzę na ich pracę
na liście namalowane zieloną farbą
a przecież one nie są tylko zielone
tu i tam prześwitują na nich
plamki różu
a gdzieniegdzie szarość
a gdy uważnie spojrzeć
przemyka się delikatnie
po ich brzegach
niebiański
kolor niepokoju