zamieszkałem na plebanii
toskańskiego miasteczka
moje ubrania zawisły w szafie
obok sukienek Matki Bożej
— ciekawe sąsiedztwo sacrum i profanum
uliczki pachniały cieniami Etrusków
chlebem i oliwą
wieczorami przechadzał się po nich
Venerabile Padre Giovanni Nicolucci
nucąc piosenki z Maremmy
i dziwiąc się
że nic tu się nie zmieniło
choć zmieniło się wszystko
taka cisza
jakby wymodliła się przestrzeń
i tylko ludzi coraz mniej widać
w kościele
San Martino Vescovo
koty zaniepokojone chrapaniem zza wzgórza
tańczą wokół starego fotela
biorę w dłonie renesansowy starodruk
z ręcznie pisanym ekslibrisem
świątobliwego męża
obracam w dłoniach nierozcięty czas