najpierw postawił drinka w Havana Club, a potem
zapłacił za Nowy York, Paryż i Buenos Aires.
przed każdym lądowaniem przestawiałam zegarek.
wskazówki ganiały się jak pies z kotem.
szara myszka patrzyła jak rośnie dług –
odgradza chińskim murem od wolnej woli.
w żadnym hotelu nie czułam się jak w domu.
ich zapach długo utrzymywał się na nocnej koszuli.
musiałam chować lampkę pod łóżko, żeby nie patrzeć,
jak stacza się błędne koło.