Wyjątkowo brzydka jest ta zima. A już jaka uciążliwa dla kierowców?! Wczoraj wreszcie pojawiło się na chwilę słońce, ledwie stopniały resztki śniegu, a dzisiaj rano?, masz ci, znowu leży mokry śnieg.
Nie zazdroszczę wszystkim tym, którzy muszą pracować i dojeżdżać przez całe miasto do pracy. Ba, nawet przez pół miasta to już udręka. Ja emeryt mam tego dość, a co dopiero mają powiedzieć ci, którzy wychowują jeszcze małe dzieci, i muszą je po drodze odtransportować do przedszkola, czy szkoły? Mało tego, że samo doprowadzenie dziecka do jakiej takiej równowagi o wciąż nocnym poranku to już dodatkowa udręka, to jeszcze na dodatek te zmienne ubieranki i rozbieranki.
- Jak jest za oknem, zobacz.
- Pada kochanie.
- Co pada?
- Tym razem deszcz.
- Cholera jasna z tą pogodą! To muszę założyć dzieciom kurtki z kapturami. A może pelerynki? A wieje dzisiaj? Popatrz na drzewa…
Skąd ja to znam? A przy okazji warto zauważyć, że nawet kilka pieszczotliwych zwrotów o poranku, które zaraz okrasimy kilkoma jasnymi… cholerami, szlagami, i… jeszcze pikantniejszymi określeniami z powodu pogody, nie utrzyma na dłużej nastroju po dobrze przespanej nocy.
A jeśli noc była za krótka, bo… któraś z pociech zaczęła kasłać? Albo zbudziła ją temperatura? – Tyle przecież jest przeziębień, infekcji i coraz to „nowocześniejszych” – odpornych na nasze domowe mikstury zapobiegawcze –wirusówek.
Szkoda gadać, skąd ja to znam? Znam i współczuję, bo wydaje mi się, że mimo wszystko kiedyś i tak mieliśmy łatwiej. Więcej pod ręką było skutecznie radzących sobie ze wszystkim babć. Na katar pomagały wełniane skarpety, a na ból gardła sok z cebuli i herbatka z malin lub kwiatu lipy. Na grypę kubek ciepłego mleka z masłem i miodem. I przytulenie babci.
No i co najważniejsze, zauważmy że, ta babcia wcale nie musiała mieszkać w innej dzielnicy, w innym mieście, czy na końcu wsi. Była po prostu pod ręką.
Tak, tak, mówię prawdę, sam tego doświadczyłem. A teraz? Masz ci los, powymiatało gdzieś te nasze babcie po kątach, poustawiało ich w nocnych kolejkach do lekarzy, powpychało do jakichś klubów fitness, flamenco… Nie dość, że pozabierało im czas, który powinny poświęcać wnukom, to jeszcze poprzewracało im w głowach na jakichś tam Uniwersytetach Trzeciego Wieku, oddalając do tego od wnuków zupełnie samodzielnym mieszkankiem, oddzielnym pokojem, osobistą… swobodą.
Że to wszystko ważne nie muszę przekonywać nikogo, bo na zdrowy rozum biorąc, każdy sam to doskonale rozumie.
- Babciu, obudziłam cię może?
- A która godzina, córciu?
- Dochodzi szósta.
- Wiesz przecież, że w moim wieku już tyle snu się nie potrzebuje, ja nie śpię od piątej.
- A nie wybierałaś się czasem do lekarza?
- Wybieram się kochanie, wybieram, ale wiesz przecież, muszę czekać na swoją kolejkę, jeszcze tylko… dwa miesiące.
- To dobrze, bo… Jak ci to powiedzieć?
- Coś się stało? Mnie możesz przecież powiedziećwszystko.
- Nie, jeśli pomyślałaś, że temu mojemu łajdusów i znów przedłużył się wyjazd służbowy, to nie. Tylko Michaś w nocy mi zagorączkował i boję się, że nie przyjmą go do przedszkola.
- Do przedszkola chcesz mi szkarba odwieźć z gorączką, no co ty?
- Mogę więc przywieźć go do ciebie?
- Oczywiście. Wieź go natychmiast. Masz dla niego jakieś leki, czy będę sama musiała coś wymyśleć?..
Kochana babcia. Dobrze, że jest.
A jak jej ktoś nie ma? Oczywiście szuka pomocy gdzie indziej.
- Co my teraz zrobimy, Jezu! Wymyśl coś! Przecież jesteś mężczyzną…
- A co ja ci wymyślę? Wszystkie swoje zaległe wolne już wyczerpałem.
- Ja też.
- No to może weź parę dni z urlopu…
- Wzięłabym, ale mam akurat dzisiaj takie ważne sprawy na głowie, że mnie nikt nie zastąpi. Weź ty wolne. Albo wiesz co? Może byś skoczył z Michasiem do lekarza i wziął zwolnienie na siebie? Nie brałeś jeszcze w tym roku.
- Teraz?! Rano do przychodni? A może na SOR?! I cały dzień spędzę w poczekalni! A jak mi nie dadzą?!.
- Nie denerwuj się. Czekaj, mam pomysł. A może zadzwońmy do dziadka, żeby awaryjnie chociaż dzisiaj go zatrzymał u siebie?
- A gdzie on jest? Nie widziałem go jeszcze w tym roku.
- No to się dobrze składa, bo akurat słyszałam w telewizji, że… wczoraj był Dzień Babci, a dzisiaj…
- Co dzisiaj?
- Dzisiaj jest Dzień Dziadka. Przy okazji będziesz mógł mu złożyć życzenia…
- Hallo, dziadek? Miałbyś dzisiaj dla nas wolny dzień..? Oczywiście, razem z Michasiem… Od teraz… No, wiesz przecież… Dzisiaj twoje święto…
Zgadzasz się? Świetnie. Możemy przyjechać?.. Na kogucie? Nie rozumiem… Na jakim kogucie?
- No jak to na jakim? Przecież nie o kogucie Twardowskiego myślę. Włącz koguta, siadaj do samochodu i pędź do mnie. Z Michasiem.