ranek ma być pierwszym krokiem w burą koleinę dnia
do matowych jak plusz okien ma się sączyć chłód i mgła
a tu mi się wielkie nieba z zatrzaśniętych kłębią bram
więc od świtu Panie przebacz
że tu
jest
z lekka
TAM…
wiem że festyn będzie wielki i nie spadnie żadna łza
kiedy sypiąc fajerwerki w Twoje progi będę szła
niebotycznych strof spiętrzenie mi przygotowałeś TAM
ale miej wyrozumienie
gdy TAM
też tutaj mam
wstyd, gdy ktoś darzony hojnie, TAM pojawiłby się sam
by rzec Panu bogobojnie:
– Ile dałeś, tyle mam!
pyszny co Bóg dał – chce mnożyć
doceń Panie więc że znam
sposób niekoniecznie boży
jak
tu
mieć
Twoje TAM
gdy w śnie Ziemia pogrążona nie boi się plag ni kar
warto karmić mi demona, by Twój wykorzystać dar
pójść do nieba prościej, taniej
i na laurach osiąść tam
więc uznanie wyraź Panie
że TAM
już tutaj mam!